witam, wiem, że to nie jest dobry pomysł tworzenia tematu w tym dziale, na inny temat. Muszę się wam pożalić, że dzisiaj w moich rękach zdechł mój najukochańszy świnek Franek. Rano obudził mnie dziwny pisk, patrze franiu leży skulony w klatce i ciężko oddycha, dzwonie do mamy. Po przyjeździe mamy jedziemy do weterynarz. Weterynarz podaje trzy zastrzyki, twierdząc, że to zapalenie płuc. Przed moim domem franek w moich rękach w ulubionym kocyku, umarł. Przed chwilą posprzątałam jego rzeczy i czegoś mi brakuje w tym miejscu gdzie stała klatka, już wie czego, mojego franusia.
mam już wszystkiego dość