Po pierwsze proponuje nie bawić się z psem w przecionganki....kiedyś przeczytałam w książce że nie wolno...zastanawiałam się dlaczego....napisali tam że ten kto się godzi na taką zabawe z psem, zgadza się na poddaństwo wobec niego...nie rozumiałam...ale zrozumiałam
obserwując moje psy zauważyłam że mrówa nigdy nie podejdze do łaty w celu ciągania zabawki! nawet jak się jej ta zabawkę w pysk wsadza odchodzi....a łata często ją wtedy prowokuje...tak więc aportowanie, jak najbardziej, chowanie zabawki, jak najbardziej, ale nie ciąganie...ja przynajmniej odradzam...
Nefra rozumiem że natury czasami nie da się pokonać...ale troszkę okiełznać chyba można
mój pies też nie lubił kotów....bo jej kiedyś na działce żarcie wyżarły....i jak jest na działce to je gania, ale gdy jest ze mną na spacerze to za kotem nie pobiegnie....czemu? wcześniej wyłapuje kota....widze jeśli pies się czymś zainteresuje to zwracam uwage co to jest i przywołuje do siebie...Łata nie pobiegnie....dlaczego? bo najpierw przypinałam ją do smyczy...teraz smycz jest nie potrzebna, wystarczy przywołanie i pies nie pobiegnie...innych zwierząt nie atakuje, może nie ma w sobie instynktu łowieckiego
za to drugi pies jadłby wszystko co małe
tzn może nie jadłby ae zaczepił, miętolił w zębach i bawił się....ale gdy pies jest niegrzeczny poprostu zostaje przypięty i tyle! a że one bardziej ceiną wolność niż spacer na smyczy to wolą się z panią wybiegać i wybawić niż biegać za ofiarami
a czasami na spacerach to mają dodatkowa konkurencje do biegania za piłką bo jakieś okoliczne psy się zlatuja
wtedy wyglądam jak wyprowadzaczka psów
moj jeden pies bał się wody jak cholera....bo to ja zrobiłam błąd jak byłam młodsza...wsadziłam ją na siłę do wody gdy była szczeniakiem...żeby ją zchłodzić...od tamtej pory pies bał się wody jak ognia
ale gdy moja wiedza na temat psów się poszerzyła i znalazłam z nimi zupełnie inny język naprawiłam błąd
najpierw małe kamyczki wrzucałam do wody....zatrzymywały się przy brzegu a pies chodził i powoli zwiedzał wode...nurkując po kamyki...potem wzięłam patyka i sama z nim wchodziłam, rzucałam go sobie, pływałam po niego
pies któregoś razu sam przypłynął do mnie...(oczywiście wymagało to czasu, nie stało to się od razu) od tamtej pory gdy widzi wode poprostu nie można go wypędzić
drugi pies też powoli się przyzwyczaja
został przestraszony przez mojego brata, bo wrzucił jej patyka z pomostu a mrówa jak durna poleciała za nim
i się wystraszyła, ale w tym roku już powoli zwiedzała brzeg
mam nadzieje że te lato będzie udane i pies nauczy się że plywanie to świetna zabawa
tak więc nie wrzucaj psa na siłę, nauka że coś nie jest takie złe wymaga czasu i cierpliwości, ale przynosi wspaniałe efekty