Hehehe ja pamiętam pierwsze dni Taia w domu
Jak widziałam że chciał siusiu, to wystawiałam go do ogródka, i mogłam z nim siedzieć 30 minut i nic nie zrobił a jak tylko wchodził do domu to od razu się załatwiał.
Należało go od razu karcić i mówić ''NO'' (mój facet jest z portugalii więc mówimy do psa po angielsku).
Następnie zmywałam podłoge (na szczęscie nie mam dywanów tylko kafelki) i psikałam sprayami które zabijały zapach.
Teraz zrobiło się cieplej więc zostawiamy otwarte drzwi do ogrodu. Ale Tai już wie, że tam się powinien załatwiać nie w domu.
Inna sprawa to próba nauczenia go załatwiania się poza ogrodem... To też było straszne. Potrafiliśmy iść na długi spacer, gdzie się nie załatwił a przychodził do ogrodu to od razu.
Teraz już coraz częściej robi po za ogrodem.
Potrzeba tylko dużo cierpliwości i stanowczości. Za kazdym razem kiedy widziś ze pies sie załatwił , nie zostawiaj tego tylko od razu na niego nakrzycz. A jesli zobaczysz plame i nie złapieszs go na gorącym uczynku to lepiej zostaw bo pies i tak nie będzie wiedział o co Ci chodzi.
Pies to mądre zwierze. Szybko się uczy.
Tai potrafi już siad, leżeć, zostań, nie wolno (kłade mu specjalne przekącki na ziemi przed nosem i mówie NO a on czeka cierpliwie aż mu pozwole wziąść) przynieś i aport.
Jestem dumna z mojego maluszka!