Nie udzielałam się tu już od bardzo dawna, więc sporo z Was mnie pewnie nawet nie kojaży, a drugie tyle nie pamięta..
Ja Cię pamiętam.Bardzo dobrze,i bardzo miło wspominam...
Tak czy siak to już raczej ostatni wątek założony przeze mnie na tym forum.
Wasze wypowiedzi to jakby "ostatnia deska ratunku", ale... nie jestem pewna czy uda mi się jej chwycić...
To mnie bardzo zmartwiło,naprawdę...
Czy życie ma jakiś sens, ale tak na prawdę..?
Zadałaś pytanie,które...chyba nie ma jednoznacznej odpowiedzi.Na to pytanie,niejednokrotnie próbowali odpowiedzieć mędrcy tego świata,filozofowie.Nie dali jednej,jedynej odpowiedzi.Bo,wydaje mi się,że jest to niemożliwe.To jest właśnie fenomen życia.Nie możemy go jednoznacznie określić,odpowiedzieć:"żyję po to,żeby...".Warto żyć dla tych 1000 powodów,nawet przy 10 000 kłopotów,przeciwności losów...może dlatego,że naszym 1001 powodem będzie nie poddanie się problemom?Może to jest właśnie nasz główny cel?Kiedy wszystko się układa,żyjemy z dnia na dzień nie zastanawiając się "w jakim celu".To dla nas nieistotne.Mamy szczęście,a więc mamy wszystko-może to jest nasz główny cel?Osiągnięcie szczęścia?Ale niekiedy przychodzi dzień,kiedy nasze szczęście znika gdzieś w tłumie nieszczęść.Tracimy go,zaczynamy rozpaczliwą walkę o odzyskanie naszego szczęścia...Dopiero wtedy uświadamiamy sobie tak naprawdę co utraciliśmy.Człowiek wtedy wydaje się być zagubiony-nowa sytuacja go przerasta.Nie oznacza to jego końca.Jest przecież nadzieja.Może ona jest naszym głównym celem?
Dla mnie najpiękniejszą rzeczą jest optymizm("
Optymizm zmienia w złoto wszystko,czego dotchnie"["złoto" to niekoniecznie pieniądz]).Bez niego nie miałbym siły szukać, nie raz utraconego szczęścia.Optymizm nie pozwala mi się poddać,pozwala kożystać z "ostatnich desek ratunku"...I Tobie życzę być optymistką
Pozdrawiam