Cegiełki były, ba nawet zdjęcia wysyłałysmy na maila. Szło całkiem fajnie i pewnie udałoby się opłacić z tej kaski leczenie malca, niestety wywalili nas!!!!! Wysłałam Maila z kilkoma pytaniami i prośbami do redakcji allegro. Czekam na odpowiedz. Teraz mamy tylko auto na sprzedaż.
I Kilka słów od Sandry:
"Zacznę od tego, że dziewczyny nazwały źrebaka roboczo Stefankiem chyba tylko po to, by mnie zdenerwować ale podczas rejestracji w klinice, to właśnie imię podałam... z braku innego.
Źrebak został zabrany od właściciela w środę po południu. Bardzo dziękuję Ewie i Dominice za zajęcie się nim podczas transportu. Na szczeście Stefanek był nieprawdopodobnie wręcz spokojny. Leżał, pozwał się podnosić, a później kłaść z powrotem. Trochę pokasływał. Gdy sikał, zauważyłam, że mocz wypływa również przez jego pępek. Sam pępek był rozpaprany, ze stane zapalnym od którego powstała opuchlizna moszny i wewnętrznych stron ud.
W środę wieczorem, po bezowocnych próbach znalezienia na trasie weterynarza, który dokona wstępnych oględzin źrebaka, wylądowaliśmy w Szczecinie, w gabinecie dla małych zwierząt przy ul. Szopena. Stefanek jest wielkości doga niemieckiego, więc można go podciągnąć pod "małe zwierzę"
Około godz. 23, po telefonicznych konsultacjach z dr Golachowskim, zapadła decyzja, że Stefanek jedzie do kliniki we Wrocławiu, gdzie będzie leczony stacjonarnie. Ogromne podziękowania należą się dr Gugale, dzięki któremu wyjazd do Wrocławia mógł dojść do skutku, dr Cichockiemu, paniom z personelu pomocniczego i pani Oli, która dorzuciła nam na drogę jeszcze 50 zł. Dziękuję również Ewie za przechowanie w stajni mojej rottweilerki.
Wyjechaliśmy ze Szczecina o północy - ja i Stefanek. Podczas dwugodzinnego postoju na stacji benzynowej, spał ze mną na pace, przytulony jak pies. Chyba śniła mu się mama, której już nigdy nie będzie mu dane zobaczyć, bo przez sen ciumkał jakby pił mleko i rżał cichutko. Przy okazji serdeczne podziękowania dla Dagmary, która podarowała słomę na której podróżował Stefanek
Rano byłam już we Wrocławiu. Niezupełnie trafiłam do kliniki, a w zasadzie zupełnie nie trafiłam Dziękuję miłemu panu, który nadłożył drogi, aby doprowadzić mnie na ul. Curie Skłodowskiej. Stefanek przez cały czas nie sprawiał najmniejszych problemów, tylko z piciem były problemy, bo preparat mlekozastępczy nie bardzo mu smakował.
W klinice dostał ogromny, grubo podścielony boks. Została pobrana krew do badań porównawczych z badaniami z poprzedniego wieczoru (morfologia), zrobiono kilka RTG stawów. W południe dr Golachowski przeprowadził w narkozie zabieg płukania stawów obu tylnych nóg. Niestety, RTG klatki piersiowej ujawniło zachłystowe zapalenie jednego z płuc. Stefanek dostał silne antybiotyki, ale rokowania w przypadku zachłystowego zapalenia płuc są bardzo niepewne.
Jeżeli uda się zwalczyć zapalenie płuc (w niedzielę, lub poniedziałek powinno być wiadomo, czy choroba rozwija się, czy cofa - zostaną zrobione porównawcze zdjęcia RTG), to za 7 - 10 dni dr Golachowski przeprowadzi zabieg laparoskopii, aby zamknąć przetokę z cewki moczowej do pępka.
Koszt leczenia Stefanka został oszacowany na 1.500 zł. Płatność można będzie rozłożyć na raty. Transport to kolejne 250 - 300 zł. Dziesięciokilogramowe wiaderko mleka zastępczego kosztuje 160 zł. Jeżeli ktoś z Was chciałby pomóc finansowo, to zapraszam! Można również pomóc, rozsyłając do rodziny i znajomych informację o Stefanku. Trzymajcie kciuki za jego powrót do zdrowia!
Zdjęcia z mojego aparatu wkrótce."
Sandra