hehe to ja mam lepiej,o ile moja mam sie nie nadaje do czegos takiego i sie boi trosq koni,to moj tat jest taki cholernie dumny z ryzego....uh jak on go uwielbia
zawsze go czysci itd,lubi go odwiedzac,ciagle wypytuje czy przpadkiem nie schudl,po kazdej jezdzie musze zdac mu relacje co i jak
no i jak sie mowi zeby moze wsiadl to najpierw nie nie a potem az sam leci do konia,a jak jezdzi boze jaki usmiechniety od ucha do ucha..... anajlepsze jest to ze debros na poczatq o ile kobyla na ktorej siedzial najpierw byla strasznie nieczula na lyde i mu poszla ku naszemu zdziwieniu,to q naszemu rozbawieniu debros ani roq nie zrobil
on juz tak ma ze jak ktos wsiada kto zbytnio jezdzic nie umie to on nigdzie nic nie zrobi tylko za mna bedzie lazil,jak stoje on stoji,jak ide on idzie
ale ojciec radzi sobie naprawde dobrze,ma porzqdny dosiad i na pierwszej lekcji z klusem bardzo ladnie anglezowal
hehe tyle ze on w mlodosci to na grubaskach na oklep duuuuzo smigal....
moze jeszcze troche zostalo