boże, ludzie...eutanazja to nie jest pozbycie się klopotu i zabicie babci, którą nie chce nam się opiekowć, ani osiemnastolatki, która ma chwilową depresję. to jest umożliwienie czlowiekowi popelnienia samobójstwa. możnaby jej dokonać po pól roku od czasu, kiedy czlowiek zglosi taki wniosek i jesli sąd uzna, że jej motywy mają jakieś podstawy(czyli nie: chlopak mnie rzucil i nie: bo nie chcę robić wnusi klopotu) Czasem jest to skrócenie cierpień(np. o miesiąc), ale też na wyraźne życzenie pacjenta, a nie rodziny.
Iras, przeraża mnie to, co piszesz. i wydaje mi się, że można chcieć tak zyć. mimo wszystko.
pao - wiec co? nie brać pigulek, środków przeciwbólowych i jeśc wylącznie warzywa z wlasnego ogródka? chyba nierealne...