No niestety... Czyli moj Bilbo był wtedy oswojony? Bo siadał na rękę, ale jak się poruszyam lub chcialam pogłaskać, to uciekał. A co do piorojadow... No właśnie zauważyłam... Hmm... Dostalam go kolo stycznia, lutego... Przed lub po wakacjach... O ile dobrze pamiętam... Chyba przed. Tak, przed wakacjami. Dość poźno
Alew o to chodzi, ze nic po nim nie było widać. Zachowywał się normalnie. Klatkę mialam kolo łóżka. Pewnego ranka wstałam i patrzyłam na Bilba, gdy zobaczyłam, że coś łazi po prętach klatki. Zaniepokojona pościągalam zerdki i zobaczylam, ze w zagłębieniach i trudno dostepnych miejscach jest tego p e ł n o!!! Jaja itd... Bilba wypuściłam, a sama wzięłam klatkę do wanny i sprawiłam jej gorąco-wrzący prysznic. Żerdki powywalałam i przyniosłam świeże, pojemniki też się wykąpały. Kilka dni potem (byla niedziela) pojechałam z tatem w poszukiwaniu plynu przeciw szkodnikom. Ale sie wku... No wszyscy sprzedawcy wciskali mi jakieś badziewia na porost pior czy wlosow czy jakie to tam cholerstwo. Jeden dał mi... NA PCHŁY DLA KOTA!!!
KURRR..... CZY KANAREK WYGLĄDA JAK KOT?!?!?!?!
No w końcu znalazłam z tatuśkiem jakiś płyn. Dobry był, bo po kilku pryśnięciach wszystko zeszlo i do tej pory nic nie ma
Ale niestety drogi, gdzieś 15-20zł. Jak mial te piorojady, to musialam go spryskać. Nie chciałam by mnie się bał, więc mama go wyciągnęła z klatki i spryskała. No, ale ja byłam przy tym. Nie widział mnie, ale od tego czasu, tak mi się wydaje, boi się mnie. Przejdzie mu? Myślisz, ze to od hodowcy? KUR...
DE!!!
A moze on malo spiewa, bo to... ona?
Nie, na pewno nie, bo upewnial się ze 3 razy i sprawdzał na obrączce i z ksiażką. Już tak go nie ponizajmy... Bez przesady...
Dzięki
Agasz!