Jak mama nie zdaży przyjsc ze spowiedzi to dopisze i to sporo
)
Tadam, tylko tyle bo mama przyszła
)
Na środku pokoju rozłożony był zelony dywanik w zabawne wzorki. Zapoznawanie się pokojem przerwała mi zona natrętnego nauczycielawołająca na kolację. Z niechęcią wstałam i poszłam w stronę napisu "Jadalnia". Usiadłam obok Elizy z którą ostatnio rozmawiałam i w kilka minut z mojego talerza zniknęły wsyztskie kanapki. Czekając aż wszyscy zjedzą zagadałam do koleżanki, która również czekała.
-Potrafisz już jeździć na nartach?
-No jasne! Od 6 lat potrafię jeździc na nartach, a ty?
-Ja od 3 lat.- skłamała, bo nie chciałam żeby rozgadałą innym ze ani troche nie potrafię.
-Ooo to pewnie idzie ci już całkiem dobrze?
-Nie wiem...- zmiesząłam się, nie mogę kłamać bo i tak prawda wyjdzie na jaw-dawno nie próbowałam, ale muszę znowu poćwiczyć.
-Rozumiem.
I tak skończyłą się druga nieudana rozmowa, bo musieliśmy iśc się okąpać i oczywiście spać. Pierwsza dotarłam do łązienki więc nie musiałam czekać. Umyłam głowę i pomalaowałam paznokcie bezbarwnym lakierem, a nastepnie udałam się do pokoju. Moją wędrówkę przerwał jakis chłopak.
(dopisane)-Joł! Mam do ciebie sprawę..
-Jaką?
-Poduczysz mnie jutro jazdy na nartach?
-Ale ja cie nie znam i sama nie otrafie jeździć.
-Ja słyszałem coś innego, może jesteś za skromna? Acha! I jestem Robert. Musze iść!- niski czarnowłosy chłopak pobiegł w stronę drzwi. Ciekawe gdzie chce iść o tej porze? Nie ważne, teraz ja muszę iść spać, bo jutro zpaowiada się cięzki dzień...
***
Budząc się rano poczułam sie nie wyspana, a wszystko przez Elize i ta druga dziewczynę. Całą noc rozmawiały o swoich 'osiągnięciach miłosnych'. Nawet nie byłam w stanie policzyć ile miały chłopaków, bo co chwilę mówiły o innym. Ale nie o chłopakach teraz mowa. Własnie wybieramy się na pierwszą jazdę. Gdy dostałam narty, które na mnie pasują postanowiłam oddalić sie od grupy, bo nie miało wspominam ostatnia 'pogawędkę' z p. Romkiem. Przyznam, że pogoda była wymarzona: lekko pruszący śnieg i jasne słońce, które bardzo mnie ozywiło. Nawet troche za bardzo, ponieważ odważyłąm się zjechać z górki. Najpierw sprawdziła czy blisko mnie nie będzie żadnych drzew, potem upewniłam się czy narty są dobrze założone i ruszyłam. Z poczatku bałam się, ale coraz lepiej jechałam więc przyspieszyłam, gdy moją uwagę zwróciła grupka róznych ludzi.Wystraszyłam się i zaczęłam tracic równowagę. Po chwili uderzyłam w jakiegoś małego chłopca, którego omal nie przewróciłam. Z resztą sama leżałam na śniegu, nie spodziewała się, że ten pierwszy upadek będzie aż tak tragiczny.