Oj bo Panterka pisałyśmy te posty w tym samym czasie ale ty pewnie wysłałaś zaraz przed mną
No więc pisz dla was wszystkich i przede wszystki dla Panterki ciąg dalszy...
c.d.
Pierwszy miesiąc wakacji minął równie szybko jak i sie pojawił. Dzis razem z mamą miałam odwiedzic jej przyjaciół. Nie byłaby to dla mnie miła widomosc gdyby nie to że mieli, że mieli oni kobyłke, wprawdzie ponoc narowistą, ale zawsze jest to kon. Gdy byłysmy już na miejscuodrazu podbiegła do nas Lena - przyjaciółka mamy i zaprosiła nas do swojego domu. Przekąsiłam pare cisteczek, spojrzałam leniwie na podwórze i czekałam aż mama zapyta się Leny czy moge pójść zobaczyć konia. Nagle Lena zauważając mój wzrok wbity w okno powiedziała:
- Słyszałam że lubisz konie, na wybiegu za stajnią jest kobyłka. Może pójdziesz ja zobaczyc?
- Napewno, uwielbia konie. - odpowiedziała za mnie mama.
Już ruszałam w kierunku drzwi i usłyszałam jeszcze głos przyjaciółki mamy:
-Tylko uważaj na siebie dziecko bo kobyłka krnąbna jest troche i jagby co to tam gdzieś jest Jones - mój syn.
Obawiałam się troche bo zawsze czułam się nieśmiało w obecnosci chłopców ale mimo wszystko ruszyłam w strone wybiegu. Przede mną pasła się kara klacz z łysiną na głowie i odmianami na wszystkich kończynach. Zawsze tak wyobrażałam sobie mojego wymażonego konia. Podeszłam do ogrodzenia, klacz zrobiła to samo. Wyciągnełam ręce i pogłaskałąm ją po czole, no co klacz zareagowała słodkim mrużeniem oczu.
- To zadziwiające! - usłyszałam czyjś głos za plecami i odskoczyłam w bok. Ujrzałam ładnego wysportowanego chłopca w kowbojskim kapeluszu.
- Co jest takie zadziwiające? - spytałam czerwieniąc się.
- Żadko kiedy jest taka spokojna i pozwala się głaskać domownikom a co dopiero obcemu- oświadczył z usmiechem na twarzy.
- A tak wogóle jestem Jones a to jest Dułena. Jeździsz konno?
- Nie, niestety. Ale czytam książki o podstawach jazdy konnej. - Oznajmiłam z bólem, spojrzałam na Dułene i wyobrażałam sobie siebie galopującą na jej grzbiecie.
- Może chciała byś spróbować? Chociażby teraz?
Nagle coś we mnie uderzyło. Właśnie dziś mogło się spełnić moje marzenia, mogła po raz pierwszy siąść na konia. Ale teraz wszystko zależało od mojej mamy.
- Nie wiem czy bym mogła...
- To choćmy przekonać twoją mame. - powiedział pełen entuzjazmu Jones. I ruszylismy w strone domu. Weszliśmy i Jones zaczoł rozmowe z moją mamą. Okazało się ze ma on niezwykły talent przekonujacy i moja mama po chwili oznajmiła:
- Nie mam nic przeciwko tylko uważaj nią.
- Moge to pani obiecać będe jej strzegł jak oka w głowie.
Nagle poczułam że sie czerwienie, i zrobiło mi się strasznie gorąco. Wyszliśmy z Jonem na dwór, nie wiedziałam co powiedziec. Czułam że jestem czerwona jak burak. Jednak on odezwał się pierwszy:
- No więc teraz pokaże ci jak siodłać konia. Bedziesz jeździc na Dułenie, tak mysle że to będzie dobre rozwiazanie.
- Naprawde moge na niej? Przeciez ona...
- No lubi czasem sobie pobrykać ale po tym co zrobiłaś z nią myśle że to będzie wspaniałe rozwiązanie.
Ruszyliśmy na wybieg i ja miałam sama wziąść Dułene i zaprowadzić pod stajnie gdzie miałam przypiąć ja do uwiązu. Bez problemu wykonałam to. Później razem z Jonem osiadłaliśmy ja i ruszyliśmy razem na ujeżdżalnie.
c.d.n.