Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukanie zaawansowane  

Aktualności:

Strony: [1]   Do dołu

Autor Wątek: Filip... najwspanialszy kanarek...  (Przeczytany 729 razy)

0 Użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Pustułka

  • Gość
Filip... najwspanialszy kanarek...
« : 2005-09-19, 22:18 »
Filip był to żółty kanarek harceński. Żył 3 lata. Zdechł rano, we śnie.
Oto jego historia: Niecałe 4 lata temu,24 października kupiłam pięknego kanarka. Przez rok był normalny i aktywny. W mikołaja po zakupie pierwszy raz dziobnął mnie w palec. Tak rozwinęla się nasza przyjaźń. Z roku na rok był mniej rześki i nie skory do śpiewu i latania. Uwielbiał pozować do zdjęć w papierowej koronie którą sam dawał sobie zakładać, dziobał mnie po nosie, uwielbiał głaskanie itp. W ostatnich miesiącach życia buł osowiały i zlepiałymu się oczka oraz dostał kataru. W dniu 19 kwietnia, gdy wybrano papieża, pojechałam z nim do wterynarza. Stwierdził zapalenie z nie wiadomo jakich przyczyn. Warto przy tym wspomnieć, że gdy był u mojego dziadka a ja byłam na waczasach on dostał zawału, po prostu spadł z żerdki. Dziadek go uratował. Wracając do wcześniejszego wątka: Filip otrzymał leki. Dnia 21 kwietnia o 5 rano zerwałam się z łóżka z podświadomym niepokojem. Ujrzałam Filipa leżącego na piasku. Wzięłam go do rąk, a on się obudził, lecz był w stanie agonii. Nie panował nad sobą. Jedna łapka mu zdrętwiała. Popłakałam się. Niestety musiałam iść do szkoły. Gdy wróciłam, był martwy. Tata wychodzi później do pracy i powiedział mi, że zdechł niewiele po moim wyjściu. Pochowałam go w godnym pudełku wysłanym piachem pokrytym tkaniną, po obu stronach główki położyłam jezenie.
 Jednak Filip zostawił mi kilka swych piór i następcę- Maciusia. Napiszę o nim gdzie indziej.


Wierzcie mi, jak trudno i ze łzami to pisałam.
Zapisane
Strony: [1]   Do góry
 

Strona wygenerowana w 0.053 sekund z 21 zapytaniami.