Ja osobiście wymagam MINIMUM kultury i potraktowania normalnie, a nie w tak olewający sposób - bo, że ktoś jest "programowo taki czy inny", to mnie nie interesuje. Nie musi mojego kota całować pod ogon, ale niech go nie maltretuje - tym bardziej miesięczne odwodnione kocię wielkości jego ręki nie powinno być przez niego targane jak dziesięciokilowy kocur, przyciskane - to kwestia wyczucia i zwykłego ludzkiego podejścia. Jeśli ktoś nie potrafi z siebie wykrzesać odrobiny delikatności, to powinien zostać robotnikiem w kamieniołomie, a nie lekarzem. Podobnie nie życzę sobie diagnozy typu "Jest chory" - być może pan doktor traktuje wszystkich z góry w mniemaniu, że większa wiedza go do tego uprawnia. Ale zastanów się, jak by patrzono na lekarza, który by tak potraktował pacjenta? "Jest pan chory, po co panu będę mówił na co, (i tak tego, głupolu, nie zrozumiesz)". Takie traktowanie, to chamstwo, a osoba, która za swoją pracę pobiera słoną, jak by nie było zapłatę, nie ma prawa w ten sposób odnosić się do swoich klientów.
I nadal obstaję, że gdybym przyszła lepiej ubrana, albo z rasowym, drogim zwierzakiem, to zostałabym potraktowana lepiej. A tak - po prostu jakiś natręt, którego nie warto zachęcać, bo i tak nie zostawi dużych pieniędzy.