Kiedyś to miało swój urok i czar... ale nie wiem dokładnie kiedy ,ale to wszystko gdzieś się ulotniło. Teraz zostało tylko gderanie nad przygotowywaniem góry żarcia, szybka wieczerza, bo tata musi isć do pracy , potem kłótnia kto ma zmywać naczynia... Nie,ze nie lubię ale nie powiem żebym sie cieszyła. Dzień jak codzień, tyle,ze w kącie stoi choinka ubrana niby ładnie , ale zimno , i góra żarcia w spizarni... A człowiek z nudów robi za pasibrzucha...