Ja niestety mojego Reksia nie nauczylam chodzić na smyczy
Ale znalazalam w necie coś takiego, moze sie sprzyda
A 4 miesiące to na pewno nie za wcześnie
Na całkowity początek poleciłabym Wam wspomnianą już metodę bezpośredniej motywacji. Wymaga oczywiście przygotowania - jeśli do prawej ręki weźniecie zabawkę lub smakołyk, wtedy smycz musicie trzymać w lewej ręce. Także sygnał optyczny - klepnięcie o udo - lepiej zostawcie. Bez tego zauważycie, że pies pewnie reaguje na nagrodę i tego klepnięcia mu wcale nie brakuje. Gdy rzeczywiście będziecie poruszać się perfekcyjnie i opanujecie przy tym jeszcze klaskanie o nogę i chcecie tego używać - i tak jest to bez znaczenia (znaki optyczne są komendami dozwolonymi, a nie wymaganymi).
Pieska sadzamy koło swojej lewej nogi, pokazujemy mu "przynęte" (ale tak, aby jej nie złapał), przyjmujemy pozycje wyjsciową i ruszamy. Nagrodą utrzymujemy psią uwagę i używamy jej do zainicjowania energicznego ruchu psa po naszej lewej stronie. Gdy psiak będzie skakał po nagrodę lub wchodził nam pod nogi, ponownie zatrzymujemy się i potem musi nastąpić szarpnięcie naszą lewą ręką ze smyczą (tu szarpnięcie smyczą jest naprawdę niezbędne do uzyskania poprawnej pozycji). Jeśli udało się nam zrobić kilka kroków, które przypominają chodzenie koło nogi, zaraz szczeniaka radośnie chwalimy i oczywiście go nagradzamy. Dajemy mu zdobyć smakołyk, a w przypadku zabawki należy ćwiczenie na chwilę przerwać, krótko pobawić się z psem i potem ponownie kontynuować naukę.
Dążymy do przedłużania długości marszu i przerywać postojami. Przy zatrzymywaniu się ponownie wydajemy komendę ("Noga!" lub "Siad!"), dopiero potem się zatrzymujemy, przy czym szarpiemy smyczą w tył i lekko do góry i jednocześnie ręke z nagrodą dajemy nad głowę psa tak, że przy zadarciu głowy (tak, żeby smakołyku nie stracił z widoku) sam się posadził. Jeśli siadanie nie jest dostatecznie szybkie, możemy lewą ręką jeszcze nacisnąć na psi zadek. Oczywiście zaraz następuje pochwała i nagroda. Szkolenie zawsze przerywamy krótką zabawą (choćby łapaniem nagrody w powietrzu), aby piesek psychicznie mógł odpocząć i rozluźnić się.
Kolejnym utrudnieniem jest zmiana tempa marszu. Najpierw ćwiczymy przechodzenie do kłusu i ponownie do normalnego kroku. Powolne chodzenie zostawcie na później, gdy całe posłuszeństwo będzie bardziej dopracowane. W każdym wypadku i tu działa zasada jak we wszystkich ćwiczeniach - najpierw komenda, potem zmiana rytmu (nigdy na odwrót!).
Kłus ma być w takim tempie, aby pies koło przewodnika na prawdę kłusował, a nie galopował. I odwrotnie, przy powolnym kroku należy iść krokiem wyraźnie wolniejszym, niż normalny krok, ale stale płynnym (bez zatrzymywania się).