charon
To teraz masz niezłą krzyżówkę z identyfikacją ptaszka
Nic się nie martw, ja mam podobne problemy
Do dziś niezidentyfikowałem ptasia którego widziałem na drzewie pod blokiem a przeglądałem chyba wszystko co możliwe w necie. Skoro nie mogłem ptaszka zidentyfikować a najbardziej przypominał mi sikorke ubogą to tak pozostanie, z tą tylko różnicą, że nazwałem ptaszka sikorke pseudoubogą :hyh: Mam nadzieje, że ptasio sie nie obrazi i na odstrzał nie pójdę
Jak niegdyś spacerowałem po warszawskich łazienkach to z tego co pamiętam (nie było to dawno, ale birdaszkami się nie interesowałem) to sporo róznych ptaszków tam latało i pływało. Z resztą u mnie w krakowie kiedyś była jakaś akcja ratowania jakiejś kaczki, która chodziła sobie po drodze w centrum miasta i prawdopodobnie, dotarła tu ze strachu znad jakiegoś zbiornika wodnego, bo to jedyny przypadek jaki znam (chyba, że o innych nie wiem). Być może bażant w Warszawie znalazł się w podobnych okolicznościach. Ale co tam dużo szukać
Ja też czasem gubiłem się na osiedlu, wychodząc z pewnego pubu
Nawet mi nie mów o pisklakach bo jak słysze i wiedze pisklaki ptaszynek to się zupełnie rozklejam
Będąc wczoraj na spacerze w pobliskim parku widziałem dwa maleństwa dzierlatki uczące się latać. Troche im sroki przeszkadzały ale dzierlatki były sprytniejsze bo się w dziekiej róży schowały, no i sroka tam wleźć nie mogła
Co prawda, troche srokom przeszkadzałem i kusiłem mielonką turystyczną
Finał był tego taki, że zabrany prowiant w postaci bułek i konserwy ostał mi się tylko na worku foliowym w który był zapakowany prowiant... bułki zjadły wróbelki
IBDG
Ja to jestem spostrzegawczy
No cóż, mogłem się domyślić, że to właśnie ten psiak
Fajny ma pyszczek ten piesio i dla mnie wygląda on jak rasowy
rasowa sierotka
Grunt, że ma dobrych właścicieli... tfu... przedmiotowo brzmi... opiekunów
Raz miałem przyjemność być w psim azylu i nie mam miłych wspomnień. Tyle ładnych i fajnych psiaków tam było, a większość z nich niemalże miała wypisane w oczach - weź mnie prosze i zaopiekuj się
Smutne ale prawdziwe. Więszość tych piesków kiedyś miała opiekuna/ów i teraz są same. Łzy cisną się do oczu same, jak sie widzi te psiaki, zmęczone życiem kundelki, rasowe, wygłodniałe uczuć i opieki - dramat ! Pamiętam z opowieści, jak jakiegoś pieska, ktoś przywiązał w lesie do drzewa i zostawił. Ten kto mi to opowiadał (hmmm... zaraz zaraz, kto to był ??) znalazł tego psiaka zupełnie przypadkowo. Jadąc z rodziną do rodziny, zatrzymał się by zrobić siku. Każdy wyszedł z samochodu w swoją stronę na stronę
On odszedł jednak dalej, pomimo nakłaniania przez żonę by zadaleko nie odchodzili, gdyż już na rodzinny zjazd byli spóźnieni, ale on szedł coraz głebiej. Jak sam mówił nie wie nawet dlaczego szedł tak głeboko w las. Nagle usłyszał dziwny pisk, w pierwszej chwili wystraszył się ale szedł w kierunku z którego słyszał ten dźwięk. Doszedł na miejsce, oczom nie mógł uwierzyć. To coś wyglądało jak sama sierść, kupa liści i traw, troche zakrwawionych. Pomimo tego, że nie był (do tamtej chwili) miłośnikiem psów postanowił się nim zająć. Pies którego znalazł to owczarek niemiecki. Muszę przyznać, że piękny piesek. Haha... właśnie przypomniałem sobie kto mi to opowiadał
Musiał sporo zmienić w swoim życiu i zatrzymał pieska. Dziś psiak ma się świetnie, jest zdrowy, ruchliwy i strasznie sympatyczny
Jego dzieci strasznie go lubią i co ciekawe opiekują się nim równie doskonale jak wygląda
No cóż, nie każdy piesek trafi na dobrego opiekuna. Najgorsze jet to, że to boże stworzonko zaczyna po pewnym czasie przeszkadzać i lądują w najlepszym wypadku w schroniskach. Tacy my to jesteśmy katolicy w dupę rżnięci... Przepraszam za słownictwo ale bardziej adekwatnego i parlamentarnego do takich sytuacji mój umysł nie jest w stanie wygenerować
Wracając do wróbelków
U mnie też nie jest kolorowo
Pięć metrów przed oknem mam parking, przed oknem w którym karmię wróbelki. To nie przyszło łatwo, musiałem je zachęcać dość długo zanim zaczęły przylatywać. Z początku przylatywały strasznie niechętnie - ze zrozumiałych przyczyn, ale już się spokojnie wypasają na parapecie. Na parapecie dlatego, żeby wszystkiego gołebie nie wydziobały. A dziś z rana nawet modraszka przyleciała...
Ja na szczęscie nie przemieszczam się komunikacją masową, no chodziaż czasem muszę, gdy mój Beantley odmówi posłuszeństwa
Tak jest nawet lepiej, zawsze człowiek może się porozglądać po drzewach, trawach i chodnikach przy przystanku... i w takich miejscach można dostrzec czasem dość "egzotyczny" egzemplarz
Kończe te wywody bo chyba zaczynam przynudzać a zaśnięcie forumowiczów przed komputerem, czytając moje wywody, może stać się niebezpieczne
Aha... gratuluje mężowi spostrzegawczości
Jak na chłopa to niespotykane, że ogląda się za czaplami a nie za pannami
Bez urazy
Co innego w zimie, gdy cięzko dopatrzeć się nawet twarzy, omatulonej szalikami i czapkami, to wtedy za ptaszkami lepiej i bezpieczniej
Przyznać muszę, że ciężko mi uwagę w lecie skupić na ptaszkach, gdy w około dużo kobiet... hmm
Może to kwestia wieku (?)
To by było na tyle
Pozdrawiam serdecznie
Ćwir
P.S. Ciekawe czy przeczytałyście przed zaśnięciem