no własnie teraz jest istna udręka, pojechał ze mną pod namiot, strasznie podobała mu sie wolna przestrzeń i chodzenie bez smyczy 24/h na dobę, ale właśnie przeszkadzał ten upał... do jeziora choćby nie wiem co nie wejdzie(do deszczu także ma "obrzydzenie :
:), wiec drzemał w cieniu przykryty namoczonym ręcznikiem...
Wytrzymał 4 dni, pobyt byłby dłuższy gdyby psina nie dostała od kogoś kostek z kurczaka...
Następnego dnia o 5 rano panika,że z psem cos sie dzieje, a on leżał w błocie skulony, nie reagował na wołania....
był nieco zmęczony upałami, to fakt, ale ostre kosteczki z kurczaka dołozyły swoje:( Doszedł do siebie po 2 dniach, teraz jest ok, bardzo dużo biegamy po lesie i na stadionie, ale teraz muszę z nim wyjśc już około 5 jesli chcę mu zrobić taką przyjemność.. a chcę
- wtedy jet jeszcze chłodno
Za to w zimie.....
morda cała w śniegu, tarzanie się... to nic,że chodnik jeszcze nieodśniezony, puszczam go przodem a on z radoscią idzie po zaspach co jakis czas ryjąc nosem w białym puchu....
jesli o zimowe spacery chodzi to z utęsknieniem czekam na zimę!!
dziękuję za komentarze