to ze sie je mieso w piatki to nie jest grzech.
tzn z tym ni ejestem pewna, ale coś się niedawno zmieniło (chociaż przyznam szczerze, że nie rozumiem jak może tak być, ze do pewnego czasu coś grzechem nie było, a teraz jest.. ale spróbuję się dowiedzieć) otóż w adwencie 2003, zostały zmienione przykazania kościelne, właśnie m.in. na obowiązkową wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych i zabaw w piątki, muszę się dokładnie dowiedzieć o co chodzi (choć zresztą zawsze starałam się nie jeść mięsa w piątki, a zabaw 1 dzień na tydzień mogę sobie odmówić)
Ktoś się pytał o ślub kościelny i bierzmowanie. Otóż, z tego co wiem, to trzeba mieć, żeby jako katolik przystąpić do ślubu. Jednak jest możliwość, żeby osoby różnych wyznań mieli ślub w kościele katolickim, wtedy jakoś tak jest, że ona obowiązuje tylko osobę z tej pary która jest katolikiem i w tej sytuacji logiczne jest, ze ta druga bierzmowania może nie mieć
. To chyba wygląda mniej więcej tak.
Ja nie chcę opisywać mojego stosunku do wiary, bo jaki on by nie był, zawsze może być lepiej. Dlatego też nie oceniam nikogo z wypowiadających się tu bo
"Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. Bo takim sądem, jakim sądzicie, i was osądzą; i taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą. Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz?"Mt 7, 1-3 Dlatego nie chcę żeby ktoś uznał że się wymądrzam, czuję się lepsza czy coś w tym stylu,nie... Po prostu próbuję pomóc, jakkolwiek by mi to nie wychodziło.
Jeszcze jedna sprawa- moje zycie ... to, jak zyje... jest dalekie od idealu chrzescijanina. Czasem zdarza mi sie usiasc i zwatpic... czy ja dobrze zyje?? Czy to co robie... czy tak jest dobrze??
I sie boje... Ze nadejdzie w zyciu moment, ze zaczne Go potrzebowac, i bedzie mi zle... ze TAK wlasnie zyje..
Wiesz co Tiggy... to chyba nie jest tak źle z tobą
Takim moim laickim okiem wygląda to na wyrzuty sumienia, a skoro one cię męczą, to chyba znaczy, że jesteś na dobrej drodze
Tylko musisz się otworzyc i pozwolić dojść do twojego umysłu "ewentualności" istnienia Boga. Trzymaj się:) Będzie dobrze
Ja mam pytanko do ogłaszających sie jako ateiści, ponieważ zawsze mnie to interesowało, nigdy nie umiałam tego pojąc. Wy wychodzicie z założenia, ze świat istniał zawsze? nikt go nie stworzył? Jak próbuję przez chwilę tak pomyśleć, to to wszystko takie puste, szare mi sie wydaje... bo jednak logiczne (a może mi się wydaje) że coś musiało mieć zawsze gdzieś swój początek (no nie liczę Boga
bo to tajemnica, której na ziemi nie da się pojąć).
Pozdr.