Jeśli nikt was tak naprawdę nie skrzywdził, jak piszecie (skierowane do autorki i Karletki) to może problem leży w tym, że nie macie wystarczającego poczucia własnej wartości? Ja was nie znam i nie mogę powiedzieć na pewno, więc mówię z autopsji, bo u mnie właściwie wszystko się o to rozbija, łącznie z tym, że nikomu nie ufam. Boje się, że wyśmieją moje beznadziejne poglądy kiedy je ujawnię, a jak zacznę dzielić się problemami i prosić o pomoc, to zobaczą jaka jestem słaba i beznadziejna, bo sama sobie nie mogę z niczym poradzić. Jeszcze raz mówię, że piszę o sobie i nie wiem jak jest z wami, no i oczywiście nie mogę wam zaproponować sposobu na pokonanie tego, bo mi samej by się przydał, jakbym go znała...