Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukanie zaawansowane  

Aktualności:

Strony: [1]   Do dołu

Autor Wątek: Różowa skakanka. (xD)  (Przeczytany 3615 razy)

0 Użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

ppx

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 7246
  • 2 króliki i 1 pies
    • WWW
Różowa skakanka. (xD)
« : 2010-04-10, 01:58 »
Siedziała na łóżku oglądając stare zdjęcia. Czuła ulgę, ten tydzień był taki piękny
i spokojny. Czarno-białe fotografie dawały jej poczucie bezpieczeństwa, miała pewność, że nie zobaczy tam tego...
Co każde zdjęcie, co każdą stronę, czuła się szczęśliwiej, dochodziła do wniosku, że jednak może ten świat jest wspaniały?
Chciałaby, aby kiedyś się udało, aby to zniknęło…
Świat byłby wtedy taki piękny!
Rozmyślając przypomniał jej się sen, koszmar, popsuł jej humor.
Znowu wbrew jej woli pojawiło się to jej przed oczyma, różowa neonowa plama…
Uspokoiła się, odruch wymiotny przeminął.
Powróciła z powrotem do oglądania zdjęć i znów stała się spokojniejsza.
Następna strona w archiwalnym albumie, dreszczyk strachu i obrzydzenia.
Zwykłe czarno-białe zdjęcie, a na nim „do cholery RÓŻOWA sukienka!”.
-„Kto to pomalował? To wcale nie jest śmieszne!”
Ona rzuciła albumem w ścianę, dłuższą chwilę dygotała ze strachu.
O tak, nikt jej nie rozumiał, ona cierpi, większość z niej się nabija i sprawia jej tym ból, nie z tego powodu, że się nabija, lecz tym, iż torturuje psychicznie.
Przypomniał się jej sen. Znowu.
Śpi, nie może się obudzić. Przed oczami neonowy, słodki róż. Ona widzi go ciągle, nie może przestać, drażni jej umysł. Nigdy więcej…

-Ej, ty wiesz, co ta panienka ostatnio zrobiła? Ona chyba na poważnie się boi tego różu, hehe.
-No gadaj!
-Jak z moją laską chcieliśmy się z niej ponabijać i machaliśmy jej przed oczami różowymi sznurówkami, to ona na to, żebyśmy dali jej w pysk, bo dla niej to największa przyjemność, w porównaniu do patrzenia na te przeklęte sznurówki…
Koniec dialogu.
Ona jeszcze stwierdziła, że różowy nie zasługuje na posiadanie miana „koloru”, a także, że sznurówki nie zasługują na tą torturę bycia pomalowanym… tym czymś.

Ukrywała się przed światem z tą nienawiścią i fobią, tak długo jak mogła. Nie potrafiła dłużej wytrzymać, jego coraz więcej i więcej… on ją prześladuje…
Za co go nienawidzi? Za to, że jest, taki słodki, taki dwulicowy, taki sztuczny, po prostu różowy…
Odcień taki, który jest na ustach zrozumie i akceptuje, ale te inne odcienie… Ona je tak nienawidzi, przez nie przestała również akceptować czerwień i inne podobne kolory. Nie jest to nienawiść doskonała do nich, lecz też stopniowo uważa ich za wrogów przez owy różowy.
Jej celem i marzeniem jest, usunięcie wszelakiego różu z całego świata! On jest przyczyną zła! Wszystkie pink kwiaty, ubrania, wszystko – do zlikwidowania.
Mówią na nią Różowa. Nienawidzi tego, oni o tym wiedzą.
Dla niej to jedyne przekleństwo, to słowo „różowy”. Przy nim słowa [********]a, cipa, szmata, chuj są komplementami, chciałaby je częściej słyszeć.
(tylko nie z ust osób ubranych na r…)

Od czego to się zaczęło?
Podeszła do niej, ubrana cała na różowo.
-Masz zapalniczkę?
Nie spojrzała na nią, miała na sobie czarne okulary, aby ściemniały, chociaż trochę to przekleństwo.
-Nie.
-Wiem, że masz!
-(rzuciła zapalniczkę owej dziewczynie)
Zapaliła papierosa i odrzuciła z powrotem jej zapalniczkę. „Różowa” ubrana w brązowe spodnie i zieloną bluzę i wspomniane wcześniej okulary słoneczne, nie złapała jej, ze wstrętem odkopała je gdzieś, w dal…
-Co ty [********]a robisz, brzydzisz się mnie?!
-Nie pytaj, idź gdzieś dalej, zostaw mnie.
Dziewczyna z papierosem podniosła zapalniczkę i z powrotem rzuciła w nią.
„Różowa”, jak zobaczyła, że ta zapalniczka była dotykana przez różowe paznokcie, jeszcze z większym wstrętem ją odrzuciła na bok, poza tym zaczęła wycierać ręce w chustki i panicznie je odrzucać na bok.
Podeszła znów do niej, tym razem stanowczym głosem powiedziała „bierz ją!”. Cisza.
„Różowa”, dosłownie anty-różowa, dostała w pysk, między innymi różowymi paznokciami.
-Nie dotykaj mnie…
Znów wstręt i obrzydzenie.
Dziewczyna znów ją uderzyła w twarz, ściągnęła jej okulary.
Zobaczyła.
Zobaczyła blisko, na żywo, w całej swej soczystości róż.
Chciała uciec, jak najdalej stamtąd.
Różowa „Różowej” nie dawała spokoju. „Różowa” ubrała rękawiczki, poczuła agresję spowodowaną prawdziwym wrogiem, który zmanipulował umysł tamtej dziewczyny. Wreszcie, poczuła chęć stoczenia walki, prawie „sam na sam” ze swoim największym wrogiem, posługującym się ciałem przeciwniczki.
Rzuciła się na nią, prawie zabiła.

Ledwo żywa, pobita nagadała swym znajomym o zemście…
„Różowa” nie wiesz, co cię czeka.

Nic nie dawało skutku, groźby, pobicia.
Jej to wszystko było obojętne.
Niczym się nie przejmowała, nic ją nie wzruszało.
Zemsta nie powiodła się, bo „Różowa” rzekła, że nawet jej wszystko jedno, kiedy i jak umrze.
Na dowód przy nich rozcięła sobie rękę i przy tym się uśmiechała.

W końcu to zauważyli. Ją i jej dziwaczność do różowego?
Została złapana. Zaciągnęli ją do mieszkania.
Jedna ze znajomej Różowej(ubranej dziś na czarno), miała wolną chatę.
-Moja siostra ma cały różowy pokój, ale ona serio, ta laska, z tym różowym i tą fobią?
Wrzuciły ją do tego pokoju i zamknęły.
Był cały różowy, dywan, krzesła, ściany.
WSZYSTKO, po prostu.

Zastanawiały i zastanawiali się, czy te odgłosy największych tortur są udawane, czy też prawdziwe. Wszystko jedno, jakie i tak śmieszyło.

„Jestem w piekle. Ja nie chcę! Co robić? Boli!! Czuję, widzę dotyka to mnie, fuuuj, on ma przewagę…”
Wyciągnęła żyletkę z kieszeni… czemu ona jest do cholery różowa?
Upadła i od razu wstała. Różowy dywan także!
Wbiegła w okno, trzymała się krat, nie miała siły. Znowu spadła.
Znów na różu. Płacz i krzyki i totalna panika „weźcie mnie stąd!”, nie pomogła.
Wręcz przeciwnie. Ale „Różowa” już nie myślała logicznie…
Ujrzała to – wybawienie, metalowe nożyczki – zielone! Podbiegła i ściągnęła je z małej brązowej szafeczki, na którą siadła i się ledwo trzymała.
Próbowała nimi przeciąć: żyły, tętnice, cokolwiek!
Nie wiedziała już co zrobić.
Wrogu wygrałeś.
Zobaczyła różową skakankę, była ze sznurka.
Rączki miała żółte.
Chwyciła je za te rączki, zaczęła barwić róż tego sznurka na czerwień, poprzez swą krew.
„O Czerwieni wybacz za to – za te oszczerstwa! Przez ten kicz, który jest marną pochodnią od Ciebie, który cię wykorzystał, zwątpiłam w Ciebie!”.
Różowy sznur skakanki został zabarwiony na całkowicie czerwony.
Powiesiła się.









Zapisane
Podpis bez przekazu.
Strony: [1]   Do góry
 

Strona wygenerowana w 0.11 sekund z 26 zapytaniami.