Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukanie zaawansowane  

Aktualności:

Strony: [1]   Do dołu

Autor Wątek: Gołąbek  (Przeczytany 1132 razy)

0 Użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Talagia

  • Gość
Gołąbek
« : 2003-09-25, 17:11 »
Postanowiłam wam napisać co mi się kiedyś przytrafiło...
Szłam do sklepu, trzeba wejść na piętro, a obok są barierki.
Wchodziłam do sklepu gdy usłyszałam straszny pisk, , podbiegłam do barierki a tam był malusieńki gołąbek ze związanymi nóżkami, wisiał do góry nogami na sznurku, jacyś idijoci go przyczepili :grr:  :grr:  :grr:  :grr:
Natychmiast go odwiązałam, i starałam się podrzucić grupce gołębi spacerującej tuż obok (pomyślałam że to jego rodzina bo się koło niego kręcili)
Gołąbek radośnie szedł w ich kierunku, a one zaczeły go dziobać i odganiać WSZYSTKIE!!! Maluszek próbował do nich iść ale on go biły, zabrałam go na ręce, no i sprowiadzxiał do siebie do domu...
Znalazłam z koleżankami olbrzymi karton po telewizorze panoramicznym (we dwie się w nim mieściłyśmy)
?No i on tam zamieszkał, nazwałyśmy go Piętaszek (nie przez Robinson)
Dostawał mieszanki dla młodych ptaków i jadł z kropidełka, powoli rusł, miał coraz więcej piór, a z dzobka znikała narośl, uczyłam go latać (co wspaniale mi wychodziło)
Wprawdzi najpierw pokracznie machał skrzydełkami ale potem było coraz lepiej, zaczął znikać na dni ale zawsze wracał.
Kiedyś nie było go 4 dni, stałam akurat pod oknek i piłam wode ze szklanki, nagle coś mi usiadło na ramieniu i wsadziło głowe do szklanki, strasznie się wystraszyłam, a to był mój kochany Piętaszek  :lol:  :lol:  :lol:
Był z nami około 5 miesięcy, kdy pewnego ranka przyleciał po tygodniu nieobecności... Szedł chodnikiem co uwielbiał gdy zza krzaków wyskoczył kocur :cry:  :cry:  :cry:  :cry:  :cry:  To był dla mnie szok, szarpanina, krew i nagle jakaś kobieta z góry wylała na kocisko wode, uciekł, widziałam tylko jak gołąbek ucieka pod samochud ciągnąc za sobą poranione skrzydło. Nie byłam w stanie nic zrobić, gdy się ocknełam gołębia nie było...  Następnego dnia siedziałam w miejscu gdzie zawsze przesiadywał, gdy zobaczyłam go człapiącego po ulicy, wyglądał strzasznie był poraniony, szkłydło obdarte z piór, podbiegłam do niego tak przerażliwie piszczał, zaczełam krzyczeć żeby koleżanka przyniosła wode, ona biegła ja go trzymałam na rękach i wtedy to się skończyło zamknął oczka i odchylił bezwładnie główke :cry:  :cry:  :cry:  :cry:  :cry:  :cry:  :cry:  :cry:
To był koszmar, moje ukochane zwierzątko umarło, zakopaliśmy go w ogródku, a nad nim posadziłyśmy kwiatki i od 2 lat odwiedzam miejsce w którym teży mój Piętaszek :(  :(  :(
Zapisane

Keplerka

  • Gość
Gołąbek
« Odpowiedź #1 : 2003-09-25, 17:57 »
Piękna opowieść bez happy endu. Ale mogę Cię pocieszyć chociaż tak : gdybyś go wtedy nie odwiązała, jak był mały, to na pewno nie przeżyłby tylu cudownych chwil z Tobą!
Zapisane

Talagia

  • Gość
Gołąbek
« Odpowiedź #2 : 2003-09-25, 19:15 »
Masz racje on był wspaniałym ptaszkiem, byłł bardzo mądry i ufny :)
Ale jak go znalazłam miał tekie przerażone oczka :(
Zapisane

Forum Zwierzaki

Gołąbek
« Odpowiedz #2 : 2003-09-25, 19:15 »

vioaoiv

  • *
  • Wiadomości: 9883
    • WWW
Gołąbek
« Odpowiedź #3 : 2003-10-20, 19:50 »
Boże :( Aż się popłakałam :(
Zapisane

siba

  • Gość
Gołąbek
« Odpowiedź #4 : 2003-10-24, 20:09 »
To sukces , bo mi sie nigdy nie udalo odchowac znalezionego ptaka, a byly 2 golebie, 2 sroki i kawka . Naprawde sie staralam , karmilam pipetka i dawalam wode i mialy duza klatke( po papudze nimfie) i trzymalam z dala od psow , a mimo to wszystkie z czasem - dzien ,dwa- i padaly.  :(
Zapisane

Talagia

  • Gość
Gołąbek
« Odpowiedź #5 : 2003-10-25, 01:32 »
Masz racje to ciekawe że mi się udało, a ten gołąbek nie miał też super klatki ani nic, tylko taki ielki karton :)
A też kiedyś zanlazłam małą sroke i wróbelka no i była jeszcze gołębica Kama z uszkodzonym kręgosłupe, :(:( Musieliśmy ją dobić ;(;(:(
Zapisane

siba

  • Gość
Gołąbek
« Odpowiedź #6 : 2003-10-25, 12:08 »
Ojej , to bardzo przykre . Ja musialam kiedys dobic mala ropuche , ktora wpadla mi pod kosiarke , mialam kaca moralnego przez tydzien :(
Zapisane

gunia

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 2599
Gołąbek
« Odpowiedź #7 : 2003-11-28, 14:38 »
Ojeju, jakie to smutne... Ale podziwiam Cię Zwierzomaniaczko. Masz gołebie serce. ;) Kiedyś pod moim balkonem spacerował dorosły gołąb, ale miał coś nie tak ze skrzydłem, bo nie mógł latac. Rakie małe bachory chciały go złapać do reklamówki a ja je odgoniłam. Co prawda trochę się powyzywaliśmy (no a jak, maluchy jak widać, nawet 6-letnie też potrafią klnąć... co za czasy...). Znaczy one klęły, a ja je rysowałam mądrymi rzeczami na temat zwierząt. Mało co, a by dostały ode mnie po dupie, ale się troche bałam, bo mieszkały blok obok i mogła wyjrzeć ich mama. Nie myślcie, że ja taka straszna meliniara, co się tylko wyzywa i bije. Nie, po prostu zwróciłam im raz uwagę, poszłam do sklepu, wracam, a one znów przy gołębiu. Tak je odganiałam kilka razy z koleżanką, aż wreszcie przegoniłam gołąbka pod moją klatkę. Zadzwoniłam do domofonu i zapytaam mamę, czy mogę go wnieść na balkon, zeby na ten czas gdy nie może latać się podleczył. Nie pozwolili... :( Zostawiłam więc gołąbka w bezpiecznym miejscu. Pod wieczór już go nie było. Ale znów w zimę moja mama przyniosła zmarzniętego wróbelka, bo znalazla go w kałuzy. Był bliski śmierci. A ja go nakarmiłam i wypuścialam. :) Oba happy endy. Poprawiło nastrój? :D :) ;)
Zapisane
Strony: [1]   Do góry
 

Strona wygenerowana w 0.059 sekund z 24 zapytaniami.