Czaruś przyjechal do nas. Rewanżujemy się za opiekę nad naszymi skarbami podczas naszego urlopu i teraz na czas remontu u szwagierki Czaruś zamieszkał u nas. Na szczęście Dyzio nie protestuje.
Pewnie przyzwyczaił się do maluchów dzięki Ptysiowi.
Czaruś ma chorobę sierocą. Ugniata Krawatka (nawet Dyzia
), cmokta im brzuszki, szuka cyca, ślini sierść, przytula się do nich. Moje kocury nie protestują
. Robią za mamkę.
Jak mu podsunęłam butelkę ze smoczkiem (przeznaczoną dla Ptysia) w ogóle się nią nie zainteresował.
Żal mi go strasznie.
Na dodatek obserwuję podobne zachowania u Ptysia.
Jest jakiś sposób, żeby maluchom pomóc? Za wcześnie zabrano je od mam... biedactwa...