Nie ot tak o. Nie oceniaj mnie. Zabijanie nigdy nie jest łatwe. A co Ty byś zrobiła? Rzuciła studia i zajęła się małymi kotkami? A może wzięłabyś urlop dziekański? Łatwo jest mieć twarde zdanie, gdy się nie było w takiej sytuacji. W sytuacji, gdy nie ma wyjścia! Bardzo boli mnie każda śmierć. Ale czasem nie ma wyjścia. A na dzień dzisiejszy nie mogłabym zaopiekować się malutkimi kotkami. I tak by umarły. Nie znam nikogo, kto mógłby się zaopiekować.
I dlatego teraz nie mam małych kotków. Gdy mogłam się nimi zająć, nawet na wypadek śmierci Frygi, to je miałam.
I widocznie nie rozumiesz, czemu tak mówię. Czemu w stosunku do kochanych ludzi mówię umarł, a do kochanych zwierząt
również zdechł. Odeszło w ciągu mego życia 6 zwierząt, które bardzo kochałam. Nie mówcie mi o szacunku wobec nich i o miłości do nich, jako powodach używania słowa "umarł". Właśnie dlatego go używam.
Wy naprawdę nie rozumiecie tego co piszę!
1. Uważam, że gdy ktoś może (czyli: ma czas, ma pieniądze, ma miejsce, ma warunki gdyby coś poszło nie tak, ma w sobie na tyle miłości, by się zająć maleństwami, ma zdrową kotkę i pieniądze na leczenie ewentualne, ma chętnych na kotki <= to wszystko jest absolutnie oczywiste!!)) to lepiej jest pozwolić kotce mieć młode. To jest moje zdanie. A wyrobiłam je po obserwacji zachowania mojej kocicy po urodzeniu maleństw i po ich wychowaniu.
2. W schronisku w moim mieście bardzo rzadko kiedy są małe koty. Nie naskakujcie na mnie ze schroniskiem, nie wiedząc jaką mam u siebie sytuację.
3. Zwierzęta ze schroniska umierają. Mi umarły 4. Pokochałam je a one umarły. To boli, wiecie? A żadne ze zwierząt wzięte "od ludzi" nie umarło z powodu choroby. Żadne. Dlatego rozumiem osoby, które boją się brać zwierzęta ze schroniska. Po co? Co 2 miesiące nowe? U mnie tak było. Sama widziałam, jak kot w schronisku umarł, byłam przy tym. To nie jest łatwe.
4. Wzięcie każdego zwierzęcia, to ryzyko. Każda ciąża, u ludzi też, to ryzyko. Zawsze ono jest. Ale mimo tego jestem za ciążą u kotki. Oczywiście - patrz pkt. 1. Gdy można się zająć małymi, jak ona umrze. Gdy można jej pomagać. W innych warunkach nie!!!
5. Dlatego: mam Gwiazdkę. Ma ruję. Nie ma kociąt. Nie będzie mieć a mimo tego ją wysterylizuję. Bo nie mogę sobie pozwolić na kocięta. Mimo mojego zdania o ciąży, teraz mieć kotków nie mogę - dlatego Gwiazdka nie zazna macierzyństwa. I dlatego jej nie wypuszczam i dbam o to, by nie zaszła w ciążę!!!! Bo gdyby coś się stało: musiałabym kotki zabić, niezależnie od moich innych poglądów, niezależnie od mojego do nich przywiązania. Bo nie mogę się zająć i nie znam nikogo, kto by mógł!! Kotki i tak by zdechły. To bardzo przykre, ale nie miałabym wyjścia. Dlatego nie ma kociąt.
Mam koty od 13 lat. Przez 13 lat zajmowałam się kotami. Zawsze jakiegoś kota miałam. Bardzo je kocham, nie wyobrażanm sobie życia bez kota. Zawsze bardzo ciężko przechodziłam któregokolwiek chorobę, czy śmierć. Naprawdę wiele już doświadczyłam w związku z kotkami.... to moje ukochane zwierzaki, najbliższe mi charakterem i duszą. Nie naskakujcie na mnie...
pisałam pewne rzeczy, bo sądziłam, że sami dopowiecie sobie resztę - przecież to forum o kotach, sądziłam, że ludzie pewne sprawy traktują naturalnie i jako oczywiste...
i że nie muszę wszystkiego wyjasniać. Bardzo kocham zwierzęta, mam koty, szczury (7), myszoskoczki, rybki, chomika, owczarka niemieckiego, nawet pająka w bokówce, którego nie mam serca zabić. Nie potrafiłabym żyć bez jakiegoś futrzaka koło mnie. Wyrobiłam w sobie ogormną odpowiedzialność w związku ze zwierzętami i naprawdę sie na nich znam, o ile mogę nie mając wykształcenia weterynaryjnego. Postarajcie się zrozumieć, zanim zaczniecie na mne "krzyczeć"
.