W jednym miejscu jest napisane, że "artysta" sam głodził psa i nie pozwalał podawać mu jedzenia ani wody, ani nie uległ prośbom niektórych o uwolnienie zwierzęcia, "artysta" znów pisze, że nikt nie uwolnił psa ani nie nakarmił...
Trudno uwierzyć, by wśród chmary ludzi nie znalazł się ani jeden, który próbowałby interweniować. Podejrzewam też, że zawiadomienie policji o znęcaniu się nad zwierzęciem w takim kraju, jak Kostaryka, nic by nie dało... Zwłaszcza, ze działo się to w imię sztuki
Nawet u nas, gdzie jednak prawa zwierząt stoją na trochę wyższym poziomie, trudno czasem zmobilizować policję do działania. Dlatego nie bardzo wierzę "artyście"... Bardziej prawdopodobne wydaje mi się, że dla rozgłosu skazał psa na śmierć na oczach ludzi, niż że przejął się losem bezdomnych psów i dla sprawy poświęcił jednego z nich...
Dziwny sposób na zwrócenie uwagi na problem
Ciekawe, co zrobi, kiedy przyjdzie mu do głowy walczyć z głodem wśród dzieci albo z przemocą w rodzinie? Przyprowadzi do galerii kobietę i będzie ją lał na oczach widowni? A dzieciaka "artystycznie" zagłodzi
Jasne, że bierni obserwatorzy tego widowiska nie są lepsi od "twórcy".
Hołd dla zaatakowanego przez psy faceta? To już naprawdę paranoja
Renia, wspomniałaś policję dla zwierząt, a ona działa w Stanach, w Ameryce Środkowej pewnie o czymś takim można tylko pomarzyć...