Wracając z tego filmu, zastanawiałam się nad nim, że aby poddać go dokładniejszej ocenie – zapewne pasowałoby go obejrzeć jeszcze raz. Do tego pewnie przyczynia się też jego struktura chronologiczna odwrotnie – czas w nim płynie do tyłu.
Dwuznaczny tytuł „Matka Teresa od kotów” sugerował mi coś, poza skojarzeniem do Matki Teresy z Kalkuty, także matkę głównych bohaterów – tą od kotów. No cóż można też dodać trojakie znaczenie – zemsta za zwianie z serialu tasiemcowego „Pierwszej miłości”
.
Nie wiedziałam, czy to dobrze interpretuję, więc zaglądnęłam do internetu.
Więc jak się okazało i tam za wiele informacji nie ma…
Mogłam po seansie kinowym zostać i posłuchać jeszcze dyskusji pofilmowo-refleksyjnej, no ale niestety śpieszyło mi się, takowe rozmowy były (albo miały być, nie wiem czy się w końcu odbyły), gdyż było to organizowane przez klub filmowy.
Ogółem sposób przekazu i montaż filmy, pomysł są ok, ciekawe jest to, że tytuł i plakat trochę dodają nieprzewidywalności – ponieważ po nich nie spodziewa się do końca takiego typu filmu, muzyka niezbyt przypadła mi do gustu, tj. mam na myśli ścieżkę dźwiękową.
Film zapowiadał się ciekawie (trochę za początkiem/prawie w połowie) potem trochę się rozczarowałam i nie za bardzo mi się podobał. Mam na myśli, że wyjaśnienie głównego czynu i niektórych zachowań nie przypadło mi do gustu. Jak rozumiem ten film? Starszemu bratu- w skrócie –nie podobało się, dokładniej doprowadzało go do szału, to, że matka bardziej interesuje się kotami, niż nimi, problemami rodzinnymi? Albo motyw w ten deseń, który można było wywnioskować na samym początku filmu… Dokładniej, jeśli to nie tak – niech mnie ktoś poprawi; starszy brat ze zbyt wysoką samooceną i chęcią/wmawianiem sobie nadprzyrodzonych zdolności, ma dosyć zachowania matki (która ignoruje synów w pewien sposób), problemów rodzinnych – m.in. ojca, który molestuje jego i brata, ma kompleksy na punkcie braku wiary w niego i akceptuje jedynie swojego młodszego brata tylko z tego powodu, iż to jest wzajemna akceptacja. Również podziw jego osoby ze strony młodszego brata. No i pewne sytuacje/problemy rodzinne doprowadzają go do takich, czy innych czynów. Kotów nienawidzi, za to, że matka je uwielbiała?
Może nie do końca tak jest, nadal zastanawiam się nad paroma szczegółami – ale i tak film ujdzie, jak na polski film to jest całkiem, całkiem, a w porównaniu do obecnych masowych kiczów to można rzec, że nawet świetny.