Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukanie zaawansowane  

Aktualności:

Strony: [1]   Do dołu

Autor Wątek: Boże Narodzenie  (Przeczytany 8433 razy)

0 Użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

***KITKA***

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 3794
    • WWW
Boże Narodzenie
« : 2007-12-22, 12:56 »
A jakoś tak, udzieliła mi się świąteczna atmosfera i zaczęłam pisać to opowiadanie. Nie wiem, co z tego wyjdzie. Uprzedzam, że nie pisałam niczego już od bardzo dawna, natchnienia też zbytniego nie mam... Ale cóż poradzić. Czytajcie ;d

23 grudnia 2007 - cz. I

W domu pachniało choinką. To właśnie dookoła niej kręciło się całe młodsze pokolenie rodziny Fijałkowskich. Sześcioletnia Kinga wyjmowała z ogromnego pudła długi łańcuch i cieszyła się, dotykając go malutkimi rączkami. Marcin otwierał właśnie stare pudełko, które ściągnął wcześniej z szafy, ponieważ w nim właśnie znajdowały się bombki, tak przez wszystkich oczekiwane. Natalia, jego młodsza o dwa lata siostra, próbowała zawiesić na choince lampki, żeby ta wielmożna dama wyglądała jak najbardziej efektownie.
Z kuchni wydobywały się zaś bardzo przyjemne zapachy, które utwierdzały w przekonaniu, że już jutro wigilia. Tata próbował jakoś zamontować gałązki choinki w pokoju dziesięcioletniej Natalki. Gdy w końcu mu się to udało, musiał o tym poinformować swoją żonę w kuchni i trójkę dzieci przy choince.
Ogółem cała rodzina trwała w przedświątecznym nastroju. Wszyscy byli niesłychanie szczęśliwi, jakby nie widzieli nic poza świętami, nie chcieli sobie przypominać, że po Nowym Roku trzeba będzie wrócić do codziennych zajęć.
- Ładnie mi wyszło, Marcin? Mogę zaświecić? – wołała Natalia. Nie dało się uwierzyć, że tyle energii mieści się w tej niskiej, jak na swój wiek, blondyneczce z brązowymi oczami. Marcin zaś uważał, że jego młodsza siostra jest czasami bardzo dziecinna. Zresztą, ich rodzina jest w ogóle zwariowana. Kinga śmieje się na cały głos, Natalia piszczy, gdy tylko się coś wspomni o prezentach.
„- Czy ona przypadkiem jeszcze nie wierzy w Mikołaja i Aniołka?” – śmiał się czasem.
- Nie świeć. –mruknął natychmiast – Poczekamy, aż będzie ciemno.
- A kiedy będzie ciemno? – spytała Kinga, zostawiając łańcuch w spokoju i podchodząc do pudełka z bombkami.
- O szesnastej. –powiedziała Natalia –Ale czemu my musimy się ciebie słuchać? Z Kingą wolimy, żeby teraz choinkę zaświecić, bo będzie ładnie.
- Przecież jeszcze jest nie ubrana... Macie się mnie słuchać, bo jestem najstarszy. – rzekł Marcin, zdając sobie sprawę, jakie to banalne. Lepiej opuścić to miejsce, może iść do Mateusza... A one niech sobie ubierają choinkę, włączają lampki i śpiewają kolędy oraz świąteczne piosenki po angielsku – jednak w wykonaniu dwóch młodszych sióstr te piosenki nie brzmiały wcale jak angielskie, bo dziewczynki nieświadomie przekształcały wyrazy.
- Kinga, chodź, ubieramy choinkę! –Natalia rzuciła się do bombek i wyjęła z pudełka największą i najładniejszą ze wszystkich, zawiesiła na choince i wyszczerzyła wszystkie swoje zęby do granic wytrzymałości.
Marcin zmrużył oczy i wyszedł z pokoju. Siostry dadzą sobie radę, tata przecież też jest w pobliżu. A on sobie usiądzie w swoim pokoju i włączy coś zupełnie nieświątecznego, zwyczajne piosenki. Żeby przegonić tą atmosferę, która czasem naprawdę go przygniatała.
Usiadł przy komputerze, włączył muzykę. Niestety – gdy tylko włączył zwykły komunikator internetowy, pojawiały się życzenia od znajomych. Zapach ciasta, który piekła mama, przedostał się do jego pokoju. Ach, nie dało się uwolnić. Święta nadciągały, czasem nawet się cieszył. Miał jednak wrażenie, że za dużo tego wszędzie. Mikołaje, Aniołki, szopki, a przecież nawet śniegu na święta nie ma. Jak to powiedział wczoraj jego najlepszy przyjaciel – Mateusz: „Święta są przereklamowane”. Zgadzał się z nim w zupełności. Podrapał się po głowie, pokrytej krótkimi, jasnymi włosami i podążył do pokoju, gdzie przebywały jego siostry i choinka. Dobiegał stamtąd jakiś hałas.
Zapisane
"Pragnienie bycia kimś innym to marnowanie osoby którą się jest." - Kurt Cobain

Dory

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 2527
  • Khajiit has no time for you! [']
    • WWW
Odp: Boże Narodzenie
« Odpowiedź #1 : 2007-12-22, 13:25 »
Naprawdę świetnie piszesz. Kituś, jestem pod wrażeniem. Jedyne drobne błędy jakie wyłapałam, to to że czasem zmieniasz czas z przeszłego na teraźniejszy. Ale to tylko drobna subtelność stylistyczna. No i "wyszczerzenie zębów do granic wytrzymałości" brzmi trochę dziwacznie.  Ale ogólnie styl pisania i opowiadanie samo w sobie zasługują na 5 ^^
Zapisane
Did you want play pazaak?
Mårran

Praying to yourself, my Lord? That's not a good sign. Or perhaps it is. Prince of Madness, and all that.:eh:
give me some fish, give me give me some fish...

lux ferre

anas

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 4660
Odp: Boże Narodzenie
« Odpowiedź #2 : 2007-12-23, 09:00 »
Mi się podoba. Ale wiesz czekamy na NP... A wracając do do tematu. Bardzo ładne i mi się podoba (jak już pisałam) i chce cd!
Zapisane
"Gdyby istniało Newtonowskie trzecie prawo konwersacji, głosiłoby, że każde stwierdzenie wywołuje kontrstwierdzenie o równej sile i przeciwnym zwrocie."
~Hugh Laurie "Sprzedawca Broni"

Forum Zwierzaki

Odp: Boże Narodzenie
« Odpowiedz #2 : 2007-12-23, 09:00 »

***KITKA***

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 3794
    • WWW
Odp: Boże Narodzenie
« Odpowiedź #3 : 2007-12-23, 15:25 »
To chyba jest długie. Może dzisiaj wieczorem dodam następną część, kto wie? :D Bo czuję, że wena się zbliża. :D

- Ach, Marcin, tylko nie krzycz! –zawołała Natalia, spoglądając na starszego brata, który właśnie wszedł do pokoju. Dwunastolatek otworzył oczy ze zdumienia, choć wcześniej i tak spodziewał się tego, co właśnie się stało.
Zobaczył leżące na podłodze pudło z bombkami, a naokoło niego mnóstwo pozostałości po tych najładniejszych i największych bombkach. Pocieszał się teraz w duchu, że wyciągnął jak na razie tylko jedno pudło – przecież w szafie zostało ich jeszcze o dużo więcej.
- Zaraz posprzątamy... – silił się na miły ton. W końcu to była też jego wina. Powinien zostać tu z siostrami, a nie odchodzić. Pewnie zaraz tata przyjdzie, ponieważ Kinga wyglądała tak jakby zaraz miała się rozpłakać.
- A takie ładne były bombki... I teraz już ich nie maaa... –mówiła swoim dziecięcym głosikiem.
- Mamy jeszcze dużo w szafie. Też są ładne. –pocieszała Natalia młodszą siostrę – Marcin, tylko nie mów rodzicom...
- Czego się boisz? Każdemu się coś takiego mogło zdarzyć, a rodzicom powiedzieć trzeba. Pomóż mi sprzątać... –mruknął chłopak, a Natalia już pobiegła do kuchni po zmiotkę.
- No bo my chciałyśmy tak ładnie ubrać choinkę bez twojej pomocy... –zaczęła Kinga – I Natalka tak chwyciła to pudełko, że wypadło i prawie wszystkie bombki się potłukły. Ta jest cała, o! –pokazała Marcinowi jedną z bombek, która leżała wśród tych potłuczonych, wyglądała bardzo dobrze – A nie... z drugiej strony jest potłuczona.
- Mamy dużo ładniejszych, nie martw się. O, to chyba Mateusz dzwoni, zaraz wracam. –powiedział, gdy dał się słyszeć głośny dzwonek telefonu. Opuścił pokój, czując wyraźną ulgę. Nie lubił pocieszać swoich siostrzyczek, w ogóle nie rozumiał, jak one mogą być takie smutne z powodu kilku potłuczonych bombek.
- Halo? – spytał, przyciskając do ucha słuchawkę telefonu.
- Hej... –rozległ się głos Mateusza – Co tam słychać?
- Siostry rozbiły bombki i muszę je pocieszać. Nie śmiej się, nawet nie wiesz, jakie to denerwujące.
- Wiem, wiem... Po prostu tragedia. – zakpił Mateusz – Czyli co, na święta zostajesz w domku? I będziesz się zażerał ciastami, biedaku.
- A co, ty nie? –zaśmiał się Marcin
- Jadę do mojej ciotki, która mieszka koło Zakopanego. Będzie genialnie, nie mogę się doczekać.
- Kiedy wyjeżdżacie?
- Yyy... W Boże Narodzenie. W Sylwestra wracamy. Ciasta chyba też tam jakieś będą, ale na pewno mniej niż u was. Ta Kinga to normalnie może pochłonąć rekordowe ilości, nie? Współczuję, mało dla ciebie zostanie.
- Nie wariuj! Widziałem gorsze przypadki, a ciast starczy dla wszystkich. Idziesz jutro na roraty?
- Pewnie mi się nie będzie chciało... Za dużo tego zamieszania z pakowaniem. W ogóle, wigilia u nas będzie jakaś taka dziwna. No a co, ty pewnie idziesz na roraty, nie? –mruknął Mateusz
- Chyba pójdę. Dawno mnie już nie było, a poza tym mama nalegała, żebym wziął Kingę i Natalię, chociaż Natalia jest już wystarczająco samodzielna, żeby sama chodzić... I tak przecież będę z ministrantami, nie?
- Ty przykładzie! Pamiętasz, jak kiedyś tak o tobie powiedziała katechetka?
- Już zapomniałem, stary, lepiej mi nie przypominaj.
- „Marcin Fijałkowski to przykład dla was. Dobrze się uczy, chociaż z zachowaniem czasem jest krucho... –mówił, naśladując głos ich katechetki -...ale jako jedyny z całej klasy jest ministrantem. Powtarzam: to przykład dla was!”
- Bycie przykładem jest trudne. –zaśmiał się Marcin – Ajć, mama mnie woła. Pewnie mi się oberwie, że dziewczyny pobiły bombki. No to cześć!
- Cześć. – usłyszał tylko głos przyjaciela i odłożył słuchawkę.
Ciekawe, jakie on spędzi tu święta – bez śniegu, z lodem na ulicach jedynie, bez żadnego Zakopanego, bo w Bielsku. W tym momencie zazdrościł szczerze Mateuszowi i wszystkim kolegom z klasy, czy nie, którzy gdziekolwiek jechali.
Zapisane
"Pragnienie bycia kimś innym to marnowanie osoby którą się jest." - Kurt Cobain

***KITKA***

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 3794
    • WWW
Odp: Boże Narodzenie
« Odpowiedź #4 : 2007-12-26, 18:36 »
Miło, że komentujecie.

 Marcin wszedł do pokoju, w którym stała od dzisiaj choinka.
- Weź odkurzacz i posprzątaj te pozostałości po bombkach... – powiedziała mama, wcale nie groźnym tonem – Kinguś, ubierz kapcie, żeby ci się nie wbiło do nogi.
- Mamusiu! Ja mam bardzo grube skarpetki, nic się nie wbije...  –zaprotestowało najmłodsze dziecko, ale i tak później podążyła do swojego pokoiku, aby ubrać swoje kapcie, przedstawiające dwa zajączki.
- Marcin, czemu dziewczynek nie pilnowałeś? Kto wie, co się mogło stać... –wtrącił w pewnym momencie pan Fijałkowski, wysoki mężczyzna z czarnymi włosami i czarnymi wąsami, które wyglądały srogo, umieszczone nad wąskimi ustami
- Natalia jest chyba dosyć duża żeby poradzić sobie sam na sam z choinką. A przecież rozbicie bombek mogło się każdemu zdarzyć.
Tata nie wiedział co powiedzieć. Racja, dziesięcioletnia Natalka mogła sobie sama poradzić, ale... Kto wie, co może przyjść jej do głowy. Przecież znał Natalię i jej pomysły.
Marcin zaś patrzył się na swoją młodszą siostrę. Oczy wyglądały smutno, jakby dziewczynka miała się zaraz rozpłakać – ale nie zrobiła tego. Potrząsała tylko krótkimi, jasnymi włosami.
- Chodźmy na herbatkę do kuchni! –podsunęła nagle Kinga i sprawa o bombkach została prawie całkowicie zapomniana.
-   Ja chcę z cytryną... – powiedziała Natalia i już nastawiała czajnik w kuchni.

Po wypiciu kubka gorącej herbaty z cytryną, Marcin zauważył, że mimo wszystko święta nie są aż takie złe. Choinka była już ubrana i kolorowe lampki świeciły na niej, ogólnie wyglądała bardzo zadowalająco. Kinga mogła godzinami siedzieć przy choince, jedząc pachnące pomarańcze i podziwiając to, co stworzyła ze swoim starszym rodzeństwem. Marcin lekko tego nie pojmował, dla niego choinka była choinką – nie wzbudzała żadnych większych uczuć.
 Wieczorem Natalka przyszła do pokoju Marcina, gdzie brat w wielkim skupieniu słuchał muzyki. Ten pokój nie był ładny, według niej. Białe ściany, gdzieniegdzie plakaty, niezbyt zresztą ładne. Jej pokój – z różowymi tapetami – był o dużo ładniejszy. Dziewczynka nawet nie wiedziała, że Marcin uważał odwrotnie niż ona.
- Zapakowałeś paczkę dla mamy? – spytała wreszcie, zmierzona wzrokiem braciszka, który widocznie nie ucieszył się z jej wizyty
- Jasne. Książka... – powiedział Marcin – Myślałem, że stać cię na trochę więcej pomysłowości.
- Powiedz mi w takim razie, co kupiłeś dla taty. –mruknęła Natalia robiąc obrażoną minę. Nie wiedziała, dlaczego brat uważa książkę jako prezent mało pomysłowy.
- To. – i pokazał dziesięciolatce dwa nie zapakowane jeszcze prezenty.
- Płyta?! I ty się ze mnie śmiejesz? A co to jest to drugie...? –podeszła do Marcina i zaczęła oglądać tą drugą rzecz. Był to średniej wielkości, pomarańczowy zeszyt, na którym pisało „Zeszyt dla tych, co nudzą się w pracy”. Uśmiechnęła się, oglądając wnętrzność tajemniczego zeszytu.
- Narysuj co ci leży na wątrobie? Narysuj kropkę nad „i”? Co to jest? – zdziwiła się Natalia
- Nie zrozumiesz, moje dziecko. Jestem pewien, że tata się z tego ucieszy. No, spadaj. Muszę zapakować prezent, a ty – ani pary z ust, OK.?

 Natalka wkroczyła do pokoju swojej młodszej siostrzyczki. Kinga siedziała przy niebieskim biureczku i rysowała coś zawzięcie na kartce papieru.
- Jak myślisz, co mi przyniesie Aniołek? –spytała sześciolatka, szczerząc wszystkie swoje ząbki
- Nikt tego nie wie – odparła Natalia tonem wyrozumiałej, starszej siostry.
- Napisałam list, ale boję się, że nie doszedł.
- Na pewno doszedł, Aniołek nie da się wyrolować – oznajmiła, zadowolona, że może w końcu użyć tego „marcinowego” słowa. – Przecież listu nie ma, nie? Wystawiłaś go na balkon, mam nadzieję... I zniknął, co?
- Tak. –powiedziała Kinga – Ale właściwie, dlaczego ten list trzeba zawsze dawać na balkon, żeby Aniołek go wziął? Czemu nie można na przykład za okno?
- Yyy... –zaczęła się jąkać Natalia – Może kiedyś go spotkasz, to wtedy go spytasz.
- A ty spotkałaś Aniołka? – zapytała Kingusia z ciekawością.
- Jeszcze nie. Spotkamy go jak będziemy dorosłe – westchnęła Natalia. Przecież spotkały „Aniołka”, zawsze jadły z nim... a raczej z nimi śniadanie. W końcu „Aniołkiem” byli rodzice, którzy co roku kupowali Natalce, Kindze i Marcinowi prezenty na Gwiazdkę. Dzieci również dawały im drobne upominki, jak książki i płyty. Robili to oczywiście tylko Natalia i Marcin i wszyscy wmawiali najmłodszej córeczce państwa Fijałkowskich, że to rodzicom przyniósł Aniołek.
Zapisane
"Pragnienie bycia kimś innym to marnowanie osoby którą się jest." - Kurt Cobain

Pira

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 740
  • <3
Odp: Boże Narodzenie
« Odpowiedź #5 : 2007-12-26, 20:04 »
fajne.
pomysł OK.
ja błędów nie widze ;)
Zapisane
Włosy me pochwycił wiatr. Dziesięć pięter i ciemność.

ppx

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 7246
  • 2 króliki i 1 pies
    • WWW
Odp: Boże Narodzenie
« Odpowiedź #6 : 2007-12-27, 16:24 »
Fajne opowiadanie ;p
Chociaż po świętach już ;p
Ale napisz ciąg dalszy jeszcze ;)
O sylwestrze może coś jeszcze ;p
Zapisane
Podpis bez przekazu.

meraviglia

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 257
  • I don't put my hands up and surrender...
    • WWW
Odp: Boże Narodzenie
« Odpowiedź #7 : 2007-12-30, 13:41 »
No Kituś! Gratuluję :D Super opowiadanie :D Przedłużasz nam święta :D

A właśnie :) Będzie jakaś część na temat sylwestra? :D
Zapisane

***KITKA***

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 3794
    • WWW
Odp: Boże Narodzenie
« Odpowiedź #8 : 2007-12-30, 14:05 »
Na temat sylwestra raczej nie będzie, ale właśnie tworzę inne opowiadanie, też o bohaterach tego, ale... umieszczę je trochę później, jak będę już miała więcej rozdziałów napisanych. :)
Zapisane
"Pragnienie bycia kimś innym to marnowanie osoby którą się jest." - Kurt Cobain

Forum Zwierzaki

Odp: Boże Narodzenie
« Odpowiedz #8 : 2007-12-30, 14:05 »

meraviglia

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 257
  • I don't put my hands up and surrender...
    • WWW
Odp: Boże Narodzenie
« Odpowiedź #9 : 2007-12-30, 15:03 »
Znowu nowe? Ty Kitko skończysz kiedyś jakieś?

P.S. Wracaj na NP! :P

P.S.2. Napisałam nową część w "Moim opowiadaniu" :)
Zapisane

***KITKA***

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 3794
    • WWW
Odp: Boże Narodzenie
« Odpowiedź #10 : 2007-12-30, 15:07 »
Znaczy teraz kończę "Boże Narodzenie", potem coś napiszę w tym nowym, a nad NP jeszcze pomyślę. ;d

PS. Już się boję pokazywać mojej przyjaciółce to opowiadanie. Ona pewnie zaraz się domyśli, skąd imię "Marcin". :P
Zapisane
"Pragnienie bycia kimś innym to marnowanie osoby którą się jest." - Kurt Cobain

meraviglia

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 257
  • I don't put my hands up and surrender...
    • WWW
Odp: Boże Narodzenie
« Odpowiedź #11 : 2007-12-30, 15:19 »
Mała poprawka:

Skończysz "Boże Narodzenie"  (spróbuj urwać w połowie, to Cię ukatrupię :P ), nie będziesz zaczynać nowego, wrócisz na NP bez żadnych zbędnych rozmyślań 
:P

Kim jest Marcin? ;> ;P

Ile on ma w ogóle lat w tym opowiadaniu? Bo w treści tego nie ma :P
Zapisane

***KITKA***

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 3794
    • WWW
Odp: Boże Narodzenie
« Odpowiedź #12 : 2008-01-01, 13:30 »
wrócisz na NP bez żadnych zbędnych rozmyślań[/b] 
A nie sądzisz, że dalsza część byłaby strasznie naciągana?
Meraviglio, domyśl się, kto to jest - nie takie trudne. :D A lat ma dwanaście, chyba gdzieś pisało, a jeśli nie, to i tak można się domyślić: bo na początku było, że Natalia miała 10 lat i była dwa lata młodsza od Marcina. :P
Cóż, macie przedostatnią, albo przed przedostatnią część, nie wiem... W każdym razie jest długa (ponad strona czcionką 10 Tahoma xD), a jakość... niezbyt udana, ale wena coś mnie opuszcza. :/

24 grudnia 2007 – poniedziałek (Wigilia)

 Marcin obudził się dzisiaj wcześnie, a raczej zbudziła go komórka, gdzie ustawił budzik na godzinę siódmą pięć. Chciałby jeszcze trochę pospać, ale obiecał wcześniej mamie, że pójdzie z siostrami na roraty. Szczerze mówiąc, już chciał wyłączyć budzik i spać dalej, tylko drzwi jego pokoju otworzyły się i wbiegły do niego dwa małe ludziki w różowych piżamach.
- Marcin, wstawaaaaj! – zawołał mniejszy ludzik, posiadający dwa krótkie, sterczące warkoczyki na swojej rumianej główce.
- Nie leń się, braciszku! – krzyknął na cały dom większy ludzik, którego jasne włosy były bardzo rozczochrane. Marcin uderzył właśnie poduszką w tego ludzika.
- Dzisiaj Wigilia! –kontynuował swoje ten mniejszy
- A ty się musisz śpieszyć, bo nie zdążysz na posiedzenie ministrantów!
- Jakie posiedzenie? Spadaj z tą poduszką, wariatko! –warknął do Natalii – Idźcie stąd i powiedzcie mamie, że zaraz wstanę.
 Natalia, która właśnie bardzo mocno uderzyła brata poduszką, oświadczyła swoim przemądrzałym, w tym momencie, głosem:
- Mama jeszcze śpi, mamy sami zamknąć mieszkanie.
- Spała raczej, bo wy ją obudziłyście tymi waszymi piskami... – skomentował Marcin uśmiechając się ironicznie i odrzucając poduszkę w stronę młodszej siostry.
- My już idziemy. –rzuciła Kinga i zniknęła za drzwiami.
- Lepiej rób to co ona. –powiedział do Natalii i z westchnieniem spojrzał na zegarek. Była siódma dziesięć.

  Od samego rana w domu państwa Fijałkowskich panował dziwny ruch, chociaż w domu było nadal pięć osób, jak zwykle. Mama robiła sałatkę jarzynową, tata smażył ryby, więc gdy Marcin razem z siostrami wrócili z rorat, od razu kazano im sprzątać w swoich pokojach, bo w tym roku na Wigilię mieli przyjechać dziadkowie oraz wujek z ciotką i sześcioletnim kuzynem Michałem.
 Natalia była od rana na wszystkich obrażona i nawet się nie uśmiechała, tylko mruczała coś pod nosem, czym się zresztą nikt nie przejmował, bo wszyscy wiedzieli,  że Natalka i tak odzyska dobry humor przynajmniej na godzinę przed Wigilią. Marcin, z tego co powiedziała ze złością, rozumiał, że dziewczynka jest zła, bo jej najlepsza przyjaciółka nie przyszła na roraty, jak sobie obiecały już bardzo dawno. Poza tym mama kazała jej pomóc Kindze w sprzątaniu, co dziewczynka uważała za jawną niesprawiedliwość. I tak to zrobiła, chociaż cały czas wyglądała, jakby miała się rozpłakać.
- Ja mam więcej pracy niż ty i jakoś nie narzekam. – powiedział Marcin w pewnej chwili, a siostra natychmiast odburknęła:
- Ty jesteś ode mnie starszy. – i zadowolona z tego, co powiedziała, ruszyła do swojego pokoju.
 Cóż, w tym momencie chłopak się poczuł tak, jakby jego własną broń zastosowano przeciwko niemu. Nie przejmował się jednak tym zbyt długo, bo musiał jeszcze odkurzyć cały dom, jak mu to powiedział tata. Dom powoli zaczynał się napełniać przyjemnymi, wigilijnymi zapachami.

- Mamusiu, czy ciocia Beata przywiezie ciasteczka? – zapytała w pewnym momencie Kinga, wkraczając do kuchni w swoich kapciach – zajączkach.
- A czemu o to pytasz? –spytała mama, a Kingusia włożyła palec do buzi, myśląc zawzięcie.
- No bo my nie mamy ciasteczek, a zawsze na Wigilię były. Tak sobie myślę, czy będą, bo może ciocia miała zrobić i dlatego ty nie zrobiłaś. –i z poważną miną wpatrzyła się w mamę, która uśmiechnęła się do niej wesoło
- Będą ciasteczka, będą, ciocia zrobiła ich mnóstwo! –i zadowolona dziewczynka pobiegła do swojego pokoju, omal nie przewracając się ze względu na kapcie, które ślizgały się po błyszczącej podłodze.
 Gdy pani Fijałkowska westchnęła i nastawiła czajnik na herbatę, do kuchni wszedł Marcin, widocznie zły. Jego mama już wiedziała z jakiego powodu.
- Ta Natalia zachowuje się jak głupi bachor! –powiedział w końcu
- Przejdzie jej przed Wigilią. Powiedz Natalce, żeby do mnie przyszła, ale najpierw ma posprzątać w pokoju.
- Właśnie! –wybuchnął Marcin – Chciałem tam odkurzyć, a to dziecko w ogóle nie ma posprzątanego pokoju, nawet nie pozwoliła mi tam wejść. I powiedziała, że sama odkurzy – jasne... Na pewno tego nie zrobi, a potem wszystko będzie na mnie...

 Mama weszła do pokoju swojej najstarszej córki. Rzeczywiście, był tu bałagan, na pięć godzin przed Wigilią. Niosła na talerzu kawałek placka, który miał być nie ruszony do Wigilii, jednak dla mamy ważniejszy był dobry humor jej dzieci.
- Kochanie, co się stało? – zapytała, widząc Natalkę, która ze spuszczoną głową pochylała się nad zeszytem, rysując coś w nim. Dziewczynka podniosła głowę i z dumnym wyrazem twarzy zacisnęła usta – Mam dla ciebie murzynka, lubisz ten placek, prawda? – uśmiechnęła się, a Natalia wzięła to z talerza, przełknęła kawałek, a resztę położyła na swoim talerzu, jednak nic nie powiedziała. Cóż, Kinga by w tym momencie rzuciła się mamie na szyję, dziękując za coś tak pysznego do jedzenia.
- No bo moje wszystkie koleżanki się na mnie uwzięły! – powiedziała w końcu Natalia, nie wytrzymując. Widząc, że mama milczy, kontynuowała dalej – Obgadują mnie, mamuś, a jak powiedziałam to Marcinowi, to on w ogóle się tym nie przejął. Też mi brat! Powiedział tylko, że mam się nie przejmować, ale jak się tu nie przejmować, skoro Kasia nie przyszła na roraty, a Julka mówi, że ona się już ze mną nie będzie przyjaźnić, bo jestem dziwna.
 Mama również uważała ten problem za bardzo dziecinny, ale wiadomo, że dla Natalii był to koszmar. Dlatego przytuliła córeczkę, powiedziała, że wszystko będzie dobrze i czy nie chce herbatki. Herbatka w domu Fijałkowskich była magicznym lekiem, który łagodził problemy, więc Natalia od razu się zgodziła, odzyskując humor.
Zapisane
"Pragnienie bycia kimś innym to marnowanie osoby którą się jest." - Kurt Cobain

ppx

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 7246
  • 2 króliki i 1 pies
    • WWW
Odp: Boże Narodzenie
« Odpowiedź #13 : 2008-01-01, 15:00 »
Fajne opowiadanko ^^
Skąd ty bierzesz tyle weny, na tyle opowiadań? ;p
Zapisane
Podpis bez przekazu.

meraviglia

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 257
  • I don't put my hands up and surrender...
    • WWW
Odp: Boże Narodzenie
« Odpowiedź #14 : 2008-01-01, 15:54 »
A nie sądzisz, że dalsza część byłaby strasznie naciągana?

Nie, nie byłaby :P Nadal uważam, że powinnaś wrócić na NP :P


- Mamusiu, czy ciocia Beata przywiezie ciasteczka? – zapytała w pewnym momencie Kinga, wkraczając do kuchni w swoich kapciach – zajączkach.

Ciocia Beata, powiadasz? xD A fajna ona? :D :P

Herbatka w domu Fijałkowskich była magicznym lekiem, który łagodził problemy, więc Natalia od razu się zgodziła, odzyskując humor.

Nie ma to, jak herbatka :P :D

Super :)
Zapisane

Forum Zwierzaki

Odp: Boże Narodzenie
« Odpowiedz #14 : 2008-01-01, 15:54 »

***KITKA***

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 3794
    • WWW
Odp: Boże Narodzenie
« Odpowiedź #15 : 2008-01-01, 15:55 »
A ja już postanowiłam. :P

Wracam.

Zapisane
"Pragnienie bycia kimś innym to marnowanie osoby którą się jest." - Kurt Cobain

meraviglia

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 257
  • I don't put my hands up and surrender...
    • WWW
Odp: Boże Narodzenie
« Odpowiedź #16 : 2008-01-02, 15:42 »
Gloria!  :jupi2:

Dzięki Ci za to!  :)  :D

Alleluja!  :VoV:
Zapisane

***KITKA***

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 3794
    • WWW
Odp: Boże Narodzenie
« Odpowiedź #17 : 2008-01-15, 19:35 »
- Kiedy przyjdzie Aniołek? –zapytała Kinga, która właśnie siedziała skulona na czerwonym fotelu w salonie, gdzie stała śliczna choinka, ale jeszcze bez zapalonych lampek i nie wyglądająca tak magicznie, jak wieczorem.
Kinga już od kilku godzin zasypywała wszystkich członków rodziny Fijałkowskich takimi pytaniami. Mama odpowiedziała, że po Wigilii. Tata uśmiechnął się i oznajmił to samo. Marcin zaś ze złością mruknął, że „nigdy, bo jesteś denerwująca”, po czym Kingusia prawie się rozpłakała.
- Jak usłyszy, że ładnie śpiewasz kolędy. –powiedziała Natalia, która siedziała na drugim fotelu i leniwie obracała karty jakiejś książki. Sama tak uważała, gdy była w wieku młodszej siostry. Zresztą poniekąd miała rację, bo właśnie podczas śpiewania kolęd rodzice „jakimś sposobem” ustawiali prezenty pod choinką.
Była godzina piętnasta, wszystko prawie w zupełności przygotowane do wigilii.
- A kiedy będziemy mogli rozłożyć talerze i widelce na stole? – spytała znów Kingusia, widocznie bardzo się nudząc.
- Kinga, co ci się tak śpieszy? Ciesz się tą świąteczną atmosferą... –szepnęła Natalia, wpatrując się w choinkę. Marcin, który właśnie wszedł do pokoju, zarechotał pod nosem.
- Co masz taki MELANCHOLIJNY nastrój, co? –zapytał w końcu
- A co to znaczy? –spytała Natalia, tym samym psując cały efekt. Ale co to jest za towarzystwo, złożone z dwóch małych siostrzyczek. Zdecydowanie wolał rozmawiać z kolegami.
- Rozmyślanie, smutek, zaduma... wstaw sobie co chcesz, ja stąd idę. – i wyszedł z pokoju, pozostawiając dziewczynki same. Natalia pokręciła z politowaniem głową, nadal patrząc się w choinkę, a Kinga zapytała bardzo poważnym tonem:
- A kiedy będę mogła rozpakować prezenty?

- Natalko, porozkładaj talerze, miseczki i noże! A resztę sztućcy daj do rozłożenia Kindze! Zaraz tu będą... Zaraz tu będą... –mówiła pani Fijałkowska. Zawsze przecież spędzali święta tylko w siódemkę, razem z rodzicami jej męża. A teraz miały przyjechać jeszcze trzy osoby. Mama sama się sobie dziwiła, jakimi sprawami się martwi. Wszystko powinno wypaść dobrze... – Marcin, nie plątaj się mi pod nogami! Pomóż Natalii, boję się, że coś potłucze.
W tej samej chwili zadzwonił dzwonek do drzwi i do przedpokoju wtłoczyła się cała piątka. Pewna starsza pani powiesiła swój zimowy płaszcz na wieszaku, jej córka Aneta– ciocia Marcina, Natalki i Kingi – zaglądnęła do salonu, gdzie milionami kolorowych lampek świeciła choinka – dama tego wieczoru. Zaś przy stole dzieci układały naczynia i sztućce... Ach, jak ślicznie!
- Jesteś głupia, czy co?! Przecież tu jest lewa strona, a tam prawa! Dziewczyno, i ty chodzisz do szkoły?!– słysząc to ciocia Aneta uniosła wysoko brwi i w lekkim oszołomieniu wróciła do przedpokoju. Cóż, w każdym razie to nie były jej dzieci. Na pewno mały Michałek nie będzie nigdy tak mówił do nikogo, nie pójdzie w ślady swojego kuzyna.
Z tym przekonaniem ciocia Aneta ściągnęła płaszcz i wdała się w ożywioną rozmowę ze swoją bratową.

- A pokój na ziemiii... –zakończyła z tryumfem Kingusia, ponieważ kolęda „Przybieżeli do Betlejem” była jej ulubioną, znała aż cztery zwrotki na pamięć. Ciocia Aneta zerknęła na nią z żywym zainteresowaniem. Sześcioletni Michał umiał zaledwie jedną zwrotkę, a przecież był starszy o rok od kuzynki. Oj, coś ciekawego jest w tych dzieciach, naprawdę. Usłyszała przecież, że podczas łamania się opłatkiem Marcin życzył Natalii, żeby była „normalna” i żeby „nie przejmowała się koleżankami, bo one nie mają widocznie rozumu”. Ona by nigdy nie złożyła nikomu takich życzeń. Z niepokojem więc patrzyła się na Marcina, zastanawiając się, kim on będzie w przyszłości, skoro tak mówi.
- Może zobaczymy, czy Aniołek niczego nie przyniósł? –spytała wreszcie Natalia, widząc rosnące podekscytowanie swojej najmłodszej siostrzyczki, która sama bała się o to zapytać.
- Zobaczcie, zobaczcie pod choinkę... –uśmiechnęła się ciocia Aneta, wypuszczając z objęć swojego synka. Prezentów było mnóstwo. Był prezent dla „taty”, „mamy”, dla cioci Anety i wujka także. Kinga z uśmiechem na rumianej twarzyczce otwierała pudełko z prześliczną lalką Barbie, Marcin zachichotał pod nosem, widząc kilka książek i piłkę do siatkówki, tata śmiał się wesoło, oglądając ten zeszyt, który Natalce wydawał się lekko dziwny. Mama oglądała z wesołą miną książkę kupioną przez Natalię, a Natalia zachwycała się nowymi farbami, pastelami i w ogóle całym sprzętem do malowania. Wujek  zastanawiał się, co może być w jego paczce, którą właśnie przyniósł mu Michał. Ciocia Aneta oglądała swoje prezenty z dumą, a jej synek bawił się błyszczącym, czerwonym autkiem. Dziadkowie również dostali coś od „Aniołka”: babcia płytę z jej ulubionymi piosenkami, a dziadek dwa nowe anioły do jego kolekcji.
- A my mamy z Kingą coś jeszcze dla was wszystkich! – zawołała w pewnym momencie Natalia. W swoich dziesięcioletnich rączkach trzymała jakieś kartki papieru, ozdobione kolorowo.
- Co to? –zapytała z uśmiechem babcia.
- Rysunki dla wszystkich. Narysowaliśmy je z Kingą. – wyszczerzyła zęby Natalia i zaczęły rozdawać rysunki, słysząc okrzyki zadowolenia.
- Marcin, to dla ciebie, mój nienormalny bracie. – zaśmiała się dziewczynka, wręczając chłopakowi jeden rysunek. Był tam narysowany przez Natalię pies, dookoła niego fruwały sobie ptaszki (widać było nawet jak śpiewają – przy każdym ptaszku była kolorowa nutka) autorstwa Kingusi, a pod obrazkiem napis: „DLA MARCINA – NAJFAJNIEJSZEGO BRATA POD SŁOŃCEM!!!!”

KONIEC :)
Zapisane
"Pragnienie bycia kimś innym to marnowanie osoby którą się jest." - Kurt Cobain

anas

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 4660
Odp: Boże Narodzenie
« Odpowiedź #18 : 2008-01-16, 06:20 »
i sie skonczylo xD
faaajne ^^
Zapisane
"Gdyby istniało Newtonowskie trzecie prawo konwersacji, głosiłoby, że każde stwierdzenie wywołuje kontrstwierdzenie o równej sile i przeciwnym zwrocie."
~Hugh Laurie "Sprzedawca Broni"

meraviglia

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 257
  • I don't put my hands up and surrender...
    • WWW
Odp: Boże Narodzenie
« Odpowiedź #19 : 2008-02-04, 16:32 »
Że też wcześniej nie przeczytałam :)

Piękne! :*  :jupi2:  :jupi2: brawo!  :tuli:
Zapisane

***KITKA***

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 3794
    • WWW
Odp: Boże Narodzenie
« Odpowiedź #20 : 2008-04-05, 14:06 »
,,Boże Narodzenie`` - wersja konkursowa, trochę zmieniona, bo gdy to ostatnio przeczytałam to myślałam, że przejdę załamanie nerwowe, tak mi się to opowiadanie nie spodobało, więc zmieniłam. zamierzam to wysłać na konkurs, oł je, tylko polonistce muszę pokazać xD umieszczę w dwóch częściach, bo za długie to jest  :D

23 grudnia 2007 – niedziela

W domu pachniało choinką. To właśnie dookoła niej kręciło się całe młodsze pokolenie rodziny Fijałkowskich. Sześcioletnia Kinga wyjmowała z ogromnego pudła długi łańcuch i cieszyła się, dotykając go malutkimi rączkami. Marcin otwierał właśnie stare pudełko, które ściągnął wcześniej z szafy, ponieważ w nim właśnie znajdowały się bombki, tak oczekiwane przez resztę rodziny. Natalia, jego młodsza o dwa lata siostra, próbowała zawiesić na choince lampki, żeby ta wielmożna dama wyglądała jak najpiękniej.
Z kuchni wydobywały się zaś bardzo przyjemne zapachy, które utwierdzały w przekonaniu, że już jutro Wigilia. Tata próbował jakoś zamontować gałązki choinki w pokoju dziesięcioletniej Natalki. Gdy w końcu mu się to udało, musiał o tym poinformować swoją żonę w kuchni i trójkę dzieci przy choince. Ogółem cała rodzina trwała w przedświątecznym nastroju. Panowała bardzo miła atmosfera, jakby wszyscy zapomnieli o tym, że po Nowym Roku trzeba będzie znów wrócić do codziennych zajęć. Szczególnie odczuwały to dwie najmłodsze dziewczynki, które oczekiwały tych Świąt w radosnym podnieceniu i z miłymi wspomnieniami, które dotyczyły wszystkich poprzednich dni Bożego Narodzenia, które już wiele razy obchodzono w tym domu.
- Ładnie mi wyszło, Marcin? Mogę zaświecić? – wołała Natalia. Nie dało się uwierzyć, że tyle energii mieści się w tej niskiej jak na swój wiek, blondynce z brązowymi oczami. Marcin zaś uważał, że jego młodsza siostra jest czasami bardzo dziecinna. Zresztą, ich rodzina jest w ogóle zwariowana: Kinga śmieje się na cały głos, zaś Natalia często piszczy, gdy tylko się coś wspomni o prezentach.
„- Czy ona przypadkiem jeszcze nie wierzy w Mikołaja i Aniołka?” – śmiał się czasem.
- Nie świeć –mruknął natychmiast. – Poczekamy, aż będzie ciemno.
- A kiedy będzie ciemno? – spytała Kinga, zostawiając łańcuch w spokoju i podchodząc do pudełka z bombkami.
- O szesnastej –powiedziała Natalia. –Ale czemu my musimy się ciebie słuchać? Z Kingą wolimy, żeby zaświecić choinkę teraz, bo będzie ładnie.
- Przecież jeszcze jest nie ubrana... Macie się mnie słuchać, bo jestem najstarszy– rzekł Marcin, zdając sobie sprawę, jakie to banalne uzasadnienie. Lepiej opuścić to miejsce, może iść do Mateusza... A one niech sobie ubierają choinkę, włączają lampki i śpiewają polskie kolędy, a także angielskie, świąteczne piosenki - jednak w wykonaniu jego dwóch młodszych sióstr te piosenki nie brzmiały wcale jak angielskie, bo dziewczynki nieświadomie przekształcały wyrazy.
- Kinga, chodź, ubieramy choinkę! –Natalia rzuciła się do bombek i wyjęła z pudełka największą i najładniejszą ze wszystkich, zawiesiła na choince i wyszczerzyła białe zęby.
Marcin zmrużył oczy i wyszedł z pokoju. Siostry dadzą sobie radę, tata przecież też jest w pobliżu. A on sobie siądzie w swoim pokoju i włączy coś zupełnie nieświątecznego, zwyczajne piosenki. Żeby przegonić tą atmosferę, która czasem naprawdę go przygniatała.
Usiadł przy komputerze, a po chwili w głośnikach zaczęła rozbrzmiewać muzyka. Niestety – gdy tylko włączył zwykły komunikator internetowy, pojawiały się życzenia od znajomych. Zapach ciasta, który piekła mama, przedostał się do jego pokoju. Ach, nie dało się uwolnić. Święta nadciągały, może czasem trochę się cieszył. Miał jednak wrażenie, że za dużo tego wszędzie. Mikołaje, Aniołki, szopki, a przecież nawet śniegu na święta nie ma. Jak to powiedział wczoraj jego najlepszy przyjaciel – Mateusz: „Święta są przereklamowane”. Zgadzał się z nim w zupełności. Podrapał się po głowie, pokrytej krótkimi, jasnymi włosami i podążył do pokoju, gdzie przebywały jego siostry, które ubierały choinkę. Dobiegał stamtąd jakiś hałas.

- Ach, Marcin, tylko nie krzycz! –zawołała Natalia, spoglądając na starszego brata, który właśnie wszedł do pokoju. Dwunastolatek otworzył oczy ze zdumienia, choć wcześniej i tak spodziewał się tego, co właśnie zobaczył.
A zobaczył leżące na podłodze pudło z bombkami, a naokoło niego mnóstwo pozostałości po tych najładniejszych i największych bombkach. Pocieszał się teraz w duchu, że wyciągnął tylko jedno pudło – przecież w szafie zostało ich jeszcze o dużo więcej.
- Zaraz posprzątamy... – silił się na miły ton. W końcu to była też jego wina. Powinien zostać tu z siostrami, a nie odchodzić. Pewnie zaraz tata przyjdzie, ponieważ Kinga wyglądała tak jakby zaraz miała się rozpłakać.
- A takie ładne były bombki... I teraz już ich nie maaa... –mówiła swoim dziecięcym głosikiem.
- Mamy jeszcze dużo w szafie. Też są ładne –pocieszała Natalia młodszą siostrę. – Marcin, tylko nie mów rodzicom...
- Czego się boisz? Każdemu się coś takiego mogło zdarzyć, a rodzicom powiedzieć trzeba. Pomóż mi sprzątać –mruknął chłopak, a Natalia już pobiegła do kuchni po zmiotkę.
- My chciałyśmy tak ładnie ubrać choinkę bez twojej pomocy –zaczęła Kinga – i Natalka tak chwyciła to pudełko, że wypadło i prawie wszystkie bombki się potłukły. Ta jest cała, o! –pokazała Marcinowi jedną z bombek, która leżała wśród tych stłuczonych i wyglądała bardzo dobrze. – A jednak nie... z drugiej strony jest rozbita.
- Mamy dużo ładniejszych, nie martw się. O, to chyba Mateusz dzwoni, zaraz wracam –powiedział, gdy dał się słyszeć głośny dzwonek telefonu. Opuścił pokój, czując wyraźną ulgę. Nie lubił pocieszać swoich siostrzyczek, w ogóle nie rozumiał, jak mogą być takie smutne z powodu kilku potłuczonych bombek.
- Halo? – spytał, przyciskając do ucha słuchawkę telefonu.
- Hej –rozległ się głos Mateusza. – Co tam u ciebie słychać?
- Siostry stłukły bombki i muszę je pocieszać. Nie śmiej się, nawet nie wiesz, jakie to denerwujące.
- Wiem, wiem... Po prostu tragedia – zakpił Mateusz. – Czyli co, na święta zostajesz w domku? I będziesz się zażerał ciastami, biedaku.
- A co, ty nie? –zaśmiał się Marcin.
- Jadę do mojej ciotki, która mieszka koło Zakopanego. Będzie genialnie, nie mogę się doczekać. Podobno tam spadł śnieg i będziemy jeździć na nartach, szykują się kapitalne święta.
- Kiedy wyjeżdżacie?
- Jutro rano. Jak wyjedziemy o ósmej, to będziemy u ciotki około jedenastej, więc zdążymy się przygotować do Wigilii, chociaż ja to bym wolał wyjechać trochę później, bo zawsze lubię sobie trochę pospać, kiedy tylko mogę. Ciasta chyba też tam jakieś będą, ale na pewno mniej niż u was. Ta Kinga to normalnie może pochłonąć rekordowe ilości, nie? Współczuję, mało dla ciebie zostanie.
- Nie wariuj! Widziałem gorsze przypadki, a ciast starczy dla wszystkich. Czyli nie idziesz jutro na roraty?
- No, na pewno nie pójdę, ale jakbym miał możliwość to bym chyba i tak nie poszedł. Ty pewnie idziesz, no nie? –mruknął Mateusz
- Chyba pójdę. Dawno mnie już nie było, a poza tym mama nalegała, żebym wziął Kingę i Natalię, chociaż Natalia jest już wystarczająco samodzielna, żeby sama chodzić...
- Ty przykładzie! Pamiętasz, jak kiedyś tak o tobie powiedziała katechetka?
- Już zapomniałem, stary, lepiej mi nie przypominaj. Wiesz, tak naprawdę to bycie przykładem jest  bardzo trudne –zaśmiał się Marcin. – Ajć, mama mnie woła. Pewnie mi się oberwie, że dziewczyny pobiły bombki. No to cześć!
- Cześć – usłyszał tylko głos przyjaciela i odłożył słuchawkę.
Ciekawe, jakie on spędzi tu święta – bez śniegu, tylko z lodem na ulicach, bez żadnego Zakopanego, bo w Bielsku. W tym momencie zazdrościł szczerze Mateuszowi i wszystkim kolegom, którzy gdziekolwiek jechali.

Marcin wszedł do pokoju, w którym stała od dzisiaj choinka.
- Weź odkurzacz i posprzątaj te pozostałości po bombkach– powiedziała mama, wcale nie groźnym tonem, choć i ten jej się czasem zdarzał. – Kinguś, ubierz kapcie, żeby ci się nie wbiło do nogi.
- Mamusiu! Ja mam bardzo grube skarpetki, nic się nie wbije –zaprotestowała dziewczynka, ale i tak później podążyła do swojego pokoju, aby ubrać swoje kapcie z pluszowymi zajączkami.
- Marcin, czemu dziewczynek nie pilnowałeś? Kto wie, co się mogło stać... –wtrącił w pewnym momencie pan Fijałkowski, wysoki mężczyzna z czarnymi włosami i wąsami, które wyglądały srogo, umieszczone nad wąskimi ustami.
- Natalia jest chyba dosyć duża żeby poradzić sobie sama z choinką. A przecież rozbicie bombek mogło się każdemu zdarzyć, no nie, tato?
Tata nie wiedział co powiedzieć. Racja, dziesięcioletnia Natalka mogła sobie sama poradzić, ale... Kto wie, co może przyjść jej do głowy. Przecież znał Natalię i jej pomysły.
Marcin zaś patrzył się na swoją młodszą siostrę. Miała smutne oczy, jakby dziewczynka miała się zaraz rozpłakać – ale nie zrobiła tego. Potrząsała tylko krótkimi, jasnymi włosami.
- Chodźmy na herbatkę do kuchni! –podsunęła nagle Kinga i sprawa o bombkach została prawie całkowicie zapomniana.
- Ja chcę z cytryną– powiedziała Natalia i pobiegła nastawić czajnik.

Po wypiciu kubka gorącej herbaty z cytryną, Marcin zauważył, że mimo wszystko święta nie są aż takie złe. Choinka była już ubrana i kolorowe lampki świeciły na niej, ogólnie wyglądała bardzo zadowalająco. Kinga mogła godzinami siedzieć przy choince, jedząc pachnące pomarańcze i podziwiając to, co stworzyła ze swoim starszym rodzeństwem. Marcin lekko tego nie pojmował, dla niego choinka była choinką – nie wzbudzała żadnych większych uczuć.
 Wieczorem Natalka przyszła do pokoju Marcina, gdzie brat w wielkim skupieniu słuchał muzyki. Ten pokój nie był według niej zbyt ładny. Białe ściany, gdzieniegdzie plakaty, zresztą niezbyt interesujące – bo okropnie ciemne. Jej pokój – z różowymi tapetami – był o dużo ładniejszy. Dziewczynka nawet nie przypuszczała, że Marcin uważał zupełnie odwrotnie niż ona.
- Zapakowałeś paczkę dla mamy? – spytała wreszcie, zmierzona wzrokiem braciszka, który widocznie nie ucieszył się z jej wizyty.
- Jasne. Książka... – powiedział Marcin – Myślałem, że stać cię na trochę więcej pomysłowości.
- Powiedz mi w takim razie, co kupiłeś dla taty –mruknęła Natalia robiąc obrażoną minę. Nie wiedziała, dlaczego brat uważa książkę jako prezent mało pomysłowy.
- To. – i pokazał dziesięciolatce niezapakowany jeszcze prezent.
- Płyta?! I ty się ze mnie śmiejesz?
- Ale to jest płyta ulubionego zespołu taty. On nie ma tylko tej jednej płyty, nawet nie wiesz, jak się z tego ucieszy, moje dziecko. No, spadaj. Muszę zapakować prezent, a ty – ani pary z ust, OK.?
Zapisane
"Pragnienie bycia kimś innym to marnowanie osoby którą się jest." - Kurt Cobain

Forum Zwierzaki

Odp: Boże Narodzenie
« Odpowiedz #20 : 2008-04-05, 14:06 »
Strony: [1]   Do góry
 

Strona wygenerowana w 0.199 sekund z 30 zapytaniami.