IDBG dziękuje, pewnie ze pozdrowie
Przy tamtej chorobie dopiero po fakcie zobaczylismy jak wielu ludzi trzymało za niego kciuki i jak wielu się modliło o jego zdrowie
.Np kiedy moja mama siedziała przed salą operacyjną i odmawiała różaniec to podeszła do niej siostra zakonna i powiedziała że chyba modli się o kogoś bardzo bliskiego..mama powiedziała żę syn jest właśnie operowany i ma guza mózgu i ta siostra przytuliła moją mamę i powiedziała że biegniie do zakonu i razem z innymi zakonnicami będą się modlić o zdrowie mojego brata... To wspaniałe że w takich momentach można liczyć na innych. Człowiek widzi że nie ważne w zyciu są pieniądze i dobra materialne ale przyjaźń, miłość, wsparcie drugiego człowieka.
No i wiesz... nie zawsze sie da odpędzić te złe myśli... one niestety powracają ale im się nie daje bo jak człowiek mysli pozytywnie to sciaga pozytywne fale
mitrandir No to ty też jestes zagrożona, tak jak ja... ja juz mam guza tak jak mama (gdzies na początku wątku pisałam o chorobie mamy) na tarczycy. kontroluje go i na co dzien o nim nie mysle. Wogole sie nim nie przejmuje
Rodzicow namów do rzucenia palenia. Niech zostawią to cholerstwo w spokoju. bleh.
No i masz racje najgorsza w takich momentach jest bezsilność...bo ja oddałabym życie za zdrowie mojego brata...tylko żeby to było takie proste...