Jak miałam 15 lat, byłam wolontariuszką w schronisku, w moim mieście. Nikt tam mi nie powiedział, że jestem za mała. Potrzebna była każda chętna do pomocy osoba. Na początku również sprzątałam boksy, dbałam o całe otocznie schroniska, dopóki pieski nie przyzwyczaiły się do mojego widoku. Dopiero wtedy pozwolono mi wyprowadzać je na spacery. Gdy stamtąd wychodziłam, nie mogłam się doczekać następnego dnia, kiedy znów tam pójdę
. To były wspaniałe dwa miesiące wakacji, ale.... niestety mam chyba za miękkie serce, bo dłużej tam nie wytrzymałam
. Nie mogłam już patrzeć na te biedne, bezdomne zwierzątka, takie samotne i żebrające o każdy dotyk
. Chyba nie jestem zbyt silna. Chciałabym je wszystkie stamtąd zabrać do siebie
. Jak dotąd nie mogę się przełamać, żeby tam pójść, tym bardziej, że to schronisko niezbyt świeciło przykładem
Ale wolontariat to decyzja godna pochwały
. Oby więcej takich ludzi
.