Mieszkając w wieżowcu ma się częsty kontakt z różnorakimi ptakami
Ostatnio właśnie gołąb, młody roczniak, przyleciał odpocząć na balkonie, ja głupia postawiłam mu miskę z pszenicą i wodę, zjadł, napił się i... został.
Przylatywał regularnie 2-3 razy dziennie, można było nastawiać zegarek, równo o 10 i 18, czasem jeszcze koło 20, na kolację.
Po tygodniu mina mi zrzedła, udało się go złapać, odczytałam numer obrączki i po nim dotarłam do hodowcy, ptak okazał się jakimś droooogim samcem importowanym z Niemiec, hodowca bardzo się ucieszył z informacji, że jest, żyje, na się doskonale.
Po 2 tygodniach ptak wsiąkł, nie przylatywał, miski stały pełne, pod koniec 2 tygodnia zadzwonił hodowca, ptasi światowiec wrócił do domu
Kiedyś marzył mi się gołębnik, ale to nie realne mieszkając w bloku a na działce mając sąsiadów, którzy zatłuką wszystko co się rusza.
Może kiedyś.