Ja już mam to za sobą a doszło do tego tak, że alergolodzy się uparli, że przez mojego ślicznego koteczka miałam alergię. I wydarli mi go siłą...
był grzeczny, nie gryzł i nie drapał, wykastrowany... Wziął go qmpel mojej mamy. Przez 3 pierwsze miesiące rozstania wysyłał maile i sms-y z opisem, jak się kocurek czuje i co robi. Teraz wiem, że jest strasznie rozpuszczony i ma się idealnie, ale ciągle mi go brakuje... I nie mogę się z nim widywać, bo mu się przypomnę i będzie tęsknił... Odebrać go też nie mogę (choć dawno już wiadomo, że nie mam alergii), bo się rodzinka przywiązała... Poza tym, tata nie chce już żadnego zwierzaka, choć naszego kotka uwielbiał...