ojj kukułki mają dla mnie wartość nie tylko smakową ale i mentalną...
gdy byłam mała i mieszkałam jeszcze w Oliwie to bardzo często bywałąm u sąsiadki... to była starsza kobieta, wraz z mężem nie mieli dzieci za to mase kotów... była jakby przyszywaną babcią... w środku zimy dawała lody, pozwalała cuda niewidy wyczyniać z jej włosami, przebierać sie... być dzieckiem
no własnie a w lodówce na jednej z półek ZAWSZE czekało na mnie pudełko metalowe pełne kukułek
mniam... szkoda ze teraz już tak dobrych nie ma... teraz gdy tam jeżdżę to śmiejemy sie z tego... super to wpominam.. do dziś mam uwielbienie do tych cuksów...
BTW mój tata robi nalewke z kukułek