nie prawda. nic się nie zmieni jeśli będziemy żyć wg praw ustalanych przez silniejszych, jeśli jednak żyjemy zgodnie z sumieniem, jeśli żyjemy etycznie i dbając harmonię zarówno wewnętrzną jak i z innymi to zmienia się wszystko. po pierwsze wychowujemy nowe pokolenie w zupełnie innym duchu, po drugie wpływamy na otocznie w różnych aspektach choć wcale nie jest to naszym celem.
przykład: nikogo nie przekonuję do wegetarianizmu, ale jak ktoś ma pytania to odpowiadam. efekt taki, że wokół m,nie nieliczni jedzą mięsa a ci którzy jednak wciąż je jedzą zmienili nie tylko ilość ale przede wszystkim źródło. nic nie robiłam, nic nie zmieniałam a efekt bardzo pozytywny i tego typu efektów naprawdę mogę mnożyć.
Hmmm .... wątpię,czy moja osoba działa podobnie na otoczenie
... ja bardzo się cieszę,że przez te trzy lata udało mi się chociaż kilka osób przekonać do lisów,zawsze to coś,choć te osoby i tak lisy zawsze lubiły,ale zainteresowałem też parę innych osób
... ale ogólnie trochę obawiam się przyznawać do swojej lisiej pasji,bo spotkałem się już z różnym odzewem: że jestem dziwakiem,że mam niepokolei w głowie,że jestem osobom przewrażliwioną,sentymentalną,że mam klapki na oczach ... bo jak można lubić szkodniki i stawiać ich dobro nad dobro biednych ptaszków i zajączków,że to przez takich jak ja ginie drobnica polna i leśna,bo wmawiam ludziom,ze lis jest dobry - itp.itd. najbardziej nie lubią mnie przyrodnicy / ornitolodzy
Teraz już mocno się zastanawiam nad tym,czy chwalić się na forach swoją miłością do lisów,ale mimo wszystko to robię,mimo że zrozumienia jest niewiele,a ataków bywało sporo.
pamiętajmy że zdecydowana większość ludzkości, niezależnie od kultury czy wychowania, nie ma własnego zdania, nie ma odwagi by żyć świadomie i woli podporządkować się władcom, prawom, popularnym doktrynom i nie wychodzić przed szereg. znam niewielu ludzi mających odwagę wyrażać swoje opinie a nie tylko te popularne w danej społeczności. ludzie są jednak stadnym gatunkiem a to powoduje, ze mino wszystko starają się by mówić jednym głosem. i tak silniejsze, bardziej charyzmatyczne jednostki po prostu narzucają (nawet jeśli nie chcą) swoje poglądy tej większości co to nie ma sił by samemu zastanowić się nad istotą rzeczy, lub która nie ma po prostu odwagi na wyrażenie swoich obaw, przemyśleń i wątpliwości ze strachu przed odrzuceniem, wyśmianiem czy utratą czegokolwiek innego.
Masz tutaj rację: ludzie często nie zastanawiają się nad danym problemem,czasem nie chcą go widzieć,nie chcą wiedzieć,ja to się robi,jak to się odbywa - tak jest z hodowlą zwierząt rzeźnych,z myślistwem ...
Ja uważam,że to nie myśliwi są winni przede wszystkim temu co robią,tylko ci,którzy im na to pozwalają: państwo,Ministerstwo Środowiska i społeczeństwo: państwo pozbywa się problemu i obowiązków ( " baba z wozu,koniom lżej " ),a społeczeństwo ma to gdzieś ... ludzi nie obchodzą zwierzęta,często nawet domowe a co dopiero dzikie ... a takich ludzi jak ja,jak my tutaj,jest mało,stanowimy mniejszość ... tak więc to my wszyscy,my,społeczeństwo przykładamy rękę do zabijania zwierząt - nie bezpośrednio,ale pośrednio,zezwalając na ten stan rzeczy - wczoraj oglądałem program o testowaniu kosmetyków na zwierzętach,pani,obrończyni zwierząt mówiła,że wszelka inicjatywa musi wyjść od ludzi,od społeczeństwa,to ono musi wymusić na władzy zmianę prawa, przepisów ( tak było w UK w przypadku polowań z psami ) - problem jest wtedy,gdy społeczeństwo nie ma takiej woli ...