Rosa, Michu pewnie nie zwróci uwagi - zresztą czy teraz ma wyjście?
A Tobie współczuję bo znam ten strach: wybudzi się, nie wybudzi??? Przy bandzie psów co jakiś czas trzeba któregoś uspić (jak to słowo zastąpić w tym miejscu) do zabiegu (prześwietlenie dysplazji, cesarka, operacja).
Najgorszy stres przeżywałam kiedy operowałam 2 lata temu teraz 9. letnią Ostrogę. Ropomacicze, próby leczenia, nie wychodzi, moja decyzja tniemy. Domowy wet., zabieg w domu, okazuje się, oprócz macicy leci jajnik - rakowate narosty - tak, że operacja była w 200% konieczna. Suka zaszyta, zaczynamy wybudzać. Tętno słabnie, serce powoli traci rytm. I moja decyzja "doktorze obcinamy pazurki" (jest to zabieg, którego Ostroga nie znosi z całego serca, bo ponieważ jak była młoda nerwy dochodziły jej do samego końca już wbitego w opuszkę pazura, czasami nie dało sie ciąć inaczej jak po nerwie). Tniemy pazury, przy czwartym suka otwiera oczy i wszystko wraca do normy. Ale co przeżyłam to moje.