U nas zapowiada się ciekawie. Wprawdzie nasz MP grał w Warhammera, ale był MG, więc wie jak zaciekawić ludzi, lecz niestety osoby akurat nie włączone do akcji zwykle przeszkadzały. No więc, nagle jakaś elfka wyszła z lasu (to byłam ja) cała poraniona, połamane palce, gorączka, zemdlałam, no i jakoś mnie uratowali, chociaż z medycyny oni kiepscy - musiałam im mówić, żeby okłady robili na głowę... W każdym razie drużyna zna się już cała. Historia jest taka: jest tam jakieś miasto, wręcz wiocha, w tym kraju panuje wojna domowa, są różne sekty wyznajace różnych bogów walczące ze sobą, nikomu nie można ufać. Ile było sytuacji dzisiaj, kiedy jakieś elfki były, oczywiście każdy myślał, że to ja, a moja postać pojawiła się w najmniej oczekiwanym momencie. MP potrafi trzymać nas w napięciu, przynajmniej mnie i pozostałych, jedna dziewczyna jakoś trochę olewała sprawę. Prawdopodobnie skład się zmieni, jej się znudzi albo my ją wykopiemy...