Ja też pracowałam za jazdy, a przez wakacje na tygodniowy rajd, który odbywał się we wrześniu. Totalny wyzysk: prowadzenie jazd (w tym terenów, co akurat było bardzo przyjemne), wyrzucanie obornika, sprzątanie stajni i naokoło niej, zajmowanie się końmi (czyszczenie, lonżowanie itd.), wyjazdy na festyny i zarabianie na nich kasy dla właściciela i wiele, wiele innych czynności, nie można było usiąść nawet na minutkę, zawsze coś było do roboty, nawet jakby miał to być obiad dla właściciela
Ogólnie dopiero teraz myślę o tym jak o wyzysku. Kiedyś sprawiało mi to wielką przyjemność, czułam się potrzebna i każdą okazję do jazdy z chęcią wykorzystywałam. Teraz gdy mam własnego konia i wiem, że zawsze mogę na niego wsiąść, to mi się nie chce
P.S. Praca za jazdy to też jak najbardziej praca
Nie dajcie się wyzyskiwać!!! Określcie z góry reguły gry - co za co. No merci