Bylam u weta, ale bez moczu, bo narazie sie wysikal ,a ja to przegapilam. Byla pani, a nie pan, z ktorym rozmawialam, ale ona jest bardzo fajna, zrobila badanie krwi i na podstawie krwi zbadala miedzy innymi nerki, watrobe, ilosc krwinek czerownych. Zrobila mi pelne badanie krwi, zaplacilam 90zl, wszystko wyszlo w normie. Teraz tylko musze zlapac mocz i dac do analizy, bo bez moczu nie mozna wykluczyc schorzenia pecherza. Ale kot byl w takiej furii, ze nie wiadomo czy wyrywal sie przy nacisku na nerki z bolu czy ze wscieklosci, bo ja chcial tam zamordowac. Juz mialam w reku tabletki uspokajajace i polecenie, zebym go tym nacpala godzine przed wizyta i przyszla jutro, ale w koncu nam sie udalo go zrelaksowac i udalo sie pobrac krew. Powiedziala, ze takiego nerwusa jeszcze nie widziala. 5 razy w domu go wyciagalam z pod fotela, zeby go zabrac do weta, cos skubany przeczuwal, bo juz w domu wpadl w szal.
Postawilam mu dwie kuwety, jedna pusta, jedna z mala iloscia zwirku, moze cos mi sie uda zlapac.