Oba te argumenty są bzdurą. Każdy kot utyje i będzie leniwy, jeśli nie zapewnisz mu stymulacji rozrywkami i zabawą. Na dowód - mogę ja i nie tylko ja zaprezentować masę zdjęć własnych i znajomych kastratów, zwinnych i szczupłych. Moja kota jest kastrowana, zabieg był już ponad pół roku temu.
Co do honoru - please... - kot nie wie, co to jajka, za przeproszeniem, nie ma przeżyć psychicznych zw. z posiadaniem ich albo nie. Ale niewykastrowany męczy się w mieszkaniu, czując kotki, a jeśli byś wpadła na pomysł wypuszczania go - oprócz śmierci pod kołami, w zębach psa, czy z rąk ludzkich może jeszcze zarazić się paskudnymi chorobami, nieuleczalnymi, jak FIV czy białaczka. O celowym dopuszczeniu nie wspominam nawet, powiem tylko, że kocur, który nie znaczył, po pokryciu kotki może zacząć...