Ale jeże ( i większość innych zwierząt) nie odbierają świata jak ludzie, nie zdają sobie sprawy, że ktokolwiek decyduje o ich życiu, nie żyją w napięciu, że ktoś mógłby im nie dać jedzenia, a nawet nie znają pojęcia "życie", nie operują pojęciami jako takimi, po prostu odbierają świat, takim jakim jest. Jest źle- szukamy w miarę możliwości innego miejsca, jest dobrze, mamy wszystko co trzeba- no to jest dobrze. Po prostu i aż tyle. Nie podejmują rozważań nad naturą świata, nad swoja pozycją i znaczeniem w świecie, nad tym, czy mieszkają w terrarium czy w Afryce, wycieczek krajoznawczych dla rozrywki, tylko poszukują partnera, odpowiedniego miejsca, pokarmu, wody. Jeśli będą miały to wzystko- i dość miejsca do eksploracji- to naprawdę nie ma dla nich znaczenia czy będą mieszkać w hodowli czy w naturze, po prostu nie "dostrzegą " różnicy. Nie patrz na zwierzęta jak na małe, ofutrzone ludziki na czterech łapkach, tylko troszkę mniej mądre
Jak już musisz, to spróbuj spojrzeć na świat z perspektywy małego dziecka, takiego szkraba 1,5 roku- 2 lata. Jeśli już musi być jakaś analogia w sposobie postrzegania świata pomiędzy człowiekiem i człekokształtnymi a resztą zwierząt, to chyba ta będzie najbardziej trafna
Dodatkowo cały czas piszę, że ten hodowany jeż to mieszaniec hodowlany, który uległ pewnym zmianom w wyniku selekcji i w naturze by nie przetrwał. Jest na nas zdany tak samo, jak pies czy kot. Czy zabronisz ludziom trzymać psy i koty? Zresztą to, że zwierzę jest nieudomowione, wcale nie przesądza o tym, że w hodowli będzie cierpieć, po prostu trzeba mu zapewnić właściwe warunki. Węże, które od lat hoduję, są pod pewnymi względami ( np. potrzeby eksploracyjne czy potrzeby kontaktu) znacznie mniej wymagające od ssaków i mogą być trzymane przez ludzi, którzy nie mają czasu na psa czy są uczuleni na sierść.
Nie namawiam oczywiście do bezmyślnego mnożenia kundelków i dachowców
Ale skądś trzeba brać kolejne zwierzęta do hodowli, i rozsądne mnożenie jest konieczne. Jeśli wymrą nam psy to co zrobimy? Będziemy od nowa łapać wilki?
Po prostu musimy dbać, aby potomstwu zapewnić należytą opiekę.
Nie wiem, czemu wydaje ci się, że miłośnicy egzotyki robią cokolwiek dla kasy. Ja znam PONAD SETKĘ hodowców i miłośników rozmaitych nieudomowionych zwierząt, głównie gadów, także ryb, ptaków, rozmaitych ssaków ( od myszy do ostronosa
). Zaden z nich nie trzyma zwierząt dla pieniędzy, wręcz przeciwnie, zwierzęta pochłaniają pieniądze, a nie je przynoszą. Sensowana idea to pragnienie poznania zwierząt, ich obserwacji. Tak już jesteśmy skonstruowani, że potrzebujemy zwierząt, lubimy je obserwować i hodować. Mnie mioje zwierzęta mnóstwo dały, mnóstwo ciekawych wniosków, obserwacji, spostrzeżeń, wręcz zmieniły życie. Dzieki hodowlom poznaliśmy i mieliśmy możliwość zbadania wielu zaskakujących zachowań zwierząt. To jest okno na świat, i dziwię się, że tego nie dostrzegasz.
Tak, zgadzam się, że zwierzęta cierpią. Ale dotyczy to wszystkich, nie tylko dzikich, i tak samo wszystkie trzeba chronić przed niewłaściwymi warunkami bytowania. Nie rozumiem natomiast czemu w czambuł potępić ludzi trzymających zwierzęta, "bo mogą cierpieć". Na podobnej zasadzie można by potępić rodziców, z góry zakładając, że mogą skrzywdzić dziecko.