"...Gdy Harry Potter patrzył się zmęczonymi oczyma na wewnętrzną stronę drzwi, niecierpliwie siedząc na wilgotnym od potu sedesie starał przyppomnieć sobie ostatnie słowa jego najlepszych przyjaciół. W jego pamięci pojawiało się wiele przebłysków: przepowiednia Hagrida, namiętna noc z Ronem, klątwa Lorda Voldemorta, złote wrota do Świątyni Umarłego Stolca, tragiczna śmierć Hermiony. Wiedział, że istnienie świata magicznego i mugoli zależy już tylko od niego. Choć pokonał w morderczym parciu 14 kabin, nie miał sił by czar ostatniej prysł. W tym momencie przemyślenia Harrego przerwał przeraźliwy ściśniętego gardła. Zrozumiał, że to Ron rozpacza przecięty na pół przez Deskopiłę. W oczach chłopca wezbrały łzy, miłość jaką darzył rudowłosego partnera nie pozwalała mu skoncentrować się na zadaniu. Wtem rozproszone litery wykrzykiwane przez kochanka ułożyły się w słowa, a te w zdanie. -Harry! Urzyj magii! Zrób to dla mnie i naszego dziecka! Po tej sentencji, czarodziej usłuszał ogromny huk, na ściany poleciała czerwona substancja.Krew...krew Rona pomyślał z rozpaczą Harry. Ron eksplodował... W tym momencie w jego sercu wezbrała złość i agresja. Harry ścisnął mięśnie zwieraczów odbytowych tak mocno, że woda w sedesie zaczęła drżeć. Każda żyła na ciele chłopca pulsowała, a z ust wydobywał się wojowniczy okrzyk. Jednak nic to nie pomagało, z linii pomiędzy pośladkami zionęła pustka. Magia,magia...Harry przypominał sobie słowa Rona, ale nic nie przychodziło mu do głowy. Ze smutkiem postanowił postawić wszystko na jedną kartę. Chwycił swoją mahoniową różdżkę w pobrudzoną dłoń, włożył ją w swe usta i z bezradności krzyknął: -FLIPENDO! Jego doświadczenie zdobyte z tym zaklęciem często powodowało ogromne dziury w murach Hogwartu, gdzie uczniowie często ćwiczyli swoje magiczne umiejętności, ale połączone z parciem mięśni chłopaka spowodowała coś co, zadziwiłoby nawet Sam-Wiesz-Kogo. Wybuch był niesamowity. Cała Kaplica 15 ToiToi zniknęła w pustce, a Świątynia Umarłego Stolca, świątynia zła pozostała tylko kupką nic nieznaczącego gruzu. Gdzieś pośrodku ruin leżały stłuczone okulary mężnego czarodzieja..."
Ja myśle ze odlądnie przypadkowo znalezioną kasete wideo, pozniej zadzwoni telefon i zostanie mu tylko 7 dni zycia, podczas ktorych bedzie chcial zadowolic Hermione, zginie podczas milosnych uniesien z Hermiona i pozniej wina zostanie zwalona na Hermione że go czyms przestraszyla
Kupi spirytus od chemikow z czestochowy i wypije prosto z plastikowej butelki.
Harry zostanie zdezintegrowany przez troskliwe misie.
nieeeee napewno rysio z "Klanu"go przejedzie taksówką