"bo inaczej nic bym nie jadła"...
najbardziej nieuzasadniona wymówka jaka znam
to czy coś jesz czy nie zależy od ciebie i tylko od ciebie. jeśli jedziesz na wyjazd na którym nie ma co liczyć na normalne jedzenie to się zabiera zapasy. a sosy z woreczka też są w wersjach bezmięsnych, choć wszystkie są chemiczne.
kurcze, i potem takie osoby podjada jace rybki czy tez jedzące sosiki na wołowinie bo mamusia zrobiła albo jedzące potrawy mięsne "bo inaczej coś tam" nazywają się wegetarianami i psują obraz innym. a potem dziwią się czemu słyszą teksty "ale tam prawie nie ma mięsa" lub "to nie mięso, to kura"
żeby nie było - nie mam nic przeciw osobom które starają się nie jeść mięsa czy tez takim które je po prostu ograniczają, ale jeśli ktoś mięso podjada, podjada zupki na kościach czy sosy na wywarach to nie jest wegetarianinem. a szczególnie niech pozbędzie się hipokryzji względem samego siebie i niech samego siebie nie okłamuje. rozwiązania sa zawsze, kwestia chęci.