Białe łabędzie zabite "pomyłkowo"
Oficjalna wersja w takich przypadkach zawsze jest taka sama - "myśliwy się pomylił". Oczywiście nikt nie ponosi za to żadnych konsekwencji. Trzeba też podkreślić, że mówimy tylko o przypadkach odnotowanych przez pracowników parku. Nikt do końca nie wie, jak często ani jak bardzo myśliwi się "mylą". Rozróżnienie niektórych gatunków gęsi i kaczek w locie jest bardzo trudne, a jeżeli chodzi o podgatunki - praktycznie niemożliwe. Wydaje się logiczne, że powinna obowiązywać zasada: skoro nie wiem lub nie mam pewności, do czego mierzę - nie zabijam. Tymczasem, strzelając do ptaków lecących w wielogatunkowych stadach, często przy słabej widoczności lub nawet w nocy, przy małej wiedzy w oznaczaniu poszczególnych gatunków, często też pod wpływem alkoholu - myśliwi zabijają wszystkie. Wśród ptaków zabitych "przez pomyłkę" znaleziono między innymi łabędzie krzykliwe - gatunek zagrożony i według prawa Unii Europejskiej priorytetowy. W Polsce gniazduje tylko kilkanaście par tego gatunku. Z jakim innym ptakiem można pomylić wielkiego, białego łabędzia!?
Znajdowano też ciała oharów - bliskich krewnych kaczek, których polska populacja przekracza zaledwie 100 par. Piękne, silnie kontrastowe upierzenie sprawia, że nie sposób pomylić ich z żadnym innym ptakiem! A jednak?!Dodatkowo przygnębia fakt, że obydwa gatunki figurują w "Polskiej Czerwonej Księdze Zwierząt" (zagrożonych wymarciem). W tej samej "Czerwonej Księdze" figurują - i tak jak ohary są zabijane w okolicach parku - dzikie kaczki z gatunków ginących, np. rożeńce (w Polsce lęgnie się około 40 par), świstuny (5-10 par), a nawet orły bieliki.
Ptica, ciekawi mnie, czy prawdą jest, ze "mylący się" mysliwy nie ponosi konsekwencji? I nie chodzi mi o przepisy, tylko o praktykę. Znasz przypadki, gdy któryś został ukarany?