U mnie raz była sytuacja, że pies mi uciekł... byliśmy w niemczech na wystawie, po wystawie pojechalismy do mieszkania, wyszlam z Baccara na spacer, w parku ją spuściłam, bawiła sie z psem, wszystko było ok, az w pewnej chwili, ni z tego, ni z owego zaczęła się ulewa - po pół minucie wyglądałam, jakby ktoś wylał na mnie kilka wiader wody, pies sie przestraszyl i uciekł... szukałam jej dwie godziny, bezskutecznie. miałam nadzieje, ze nie znajdzie wyjscia z parku (ogrodzony) wróciłam do mieszkania, bałam sie powiedzieć rodzicom. Potem oni jej szukali przez kilka godzin - rowniez bezsukutecznie, zaczelo sie dzwonic po znajomych, miedzy innymi do znajomego policjanta - dzieki niemu po dwoch dniach sie znalazla... w lecznicy weterynaryjnej - okazalo sie ze jednak znalazla wyjscie z parku, i to w najgorszym z mozliwych miejsc- prosto na autostrade... nie wiadomo co dokładnie się stało - wiadomo tylko, że jakiś patrol policji znalazł ją tam leżącą, zabrali ją i zawieźli do lecznicy. jakimś cudem nie miała nic złamanego... miała tylko potwornie spuchnięta nogę, gigantycznego krwiaka, no i byla przerazona...