Szczurka Leonka dostałam w sierpniu..wyjechałam na Mazury do mieszkania weszła sąsiadka i poprosiła o zaopiekowanie się gryzoniem. Szczurek był podrzucony pod jedną ze szkół :?przyjęła go ta sąsiadka i odrazu poszła do weta. Miał coś na plecach...niby jak grzybica. Ale weterynarz nie stwierdził niczego zagrażającego życiu... No i oto tak żył u nas. W zimie miał dziurę w brzuchu
:?
:? Okropnie to wyglądało ale leczyliśmy go i rana całkiem się wygoiła. Ostatnio w ciepłe dni jego mieszkanko zanieśliśmy na balkon. Rano widziałam jak spał...oddychał. Wieczorem podeszłam do niego. Leżał w tej samej pozycji co zasnął. Miał bezbolesną śmierć. Poprostu zasnął, widząc już drugą stronę...
- :(Zakopaliśmy go w ogrodzie, gdzie lubiał szleć. Zdechł bo miał już swoje lata...