A ja ja troche rozumiem, z tym odrzucaniem pomocy. A to dlatego, ze polskie władze owszem dały by jej karme dla psów - ale ze 3 worki, a rozpisywaliby sie w gazetach 3 miesiace - a napewno to zrobiliby przed wyborami samorzadowymi !!!. dzieci ze szkół maja słomiane zapały. Przyszłyby ze dwa razy, część z nich by pomagała, ale większość , by sie nudziła (takie sa dzieci), a niedaj Boze by jakis pies ugryzł dziecko, wyobrazavcie co by sie działo!
Wiec wydaje mi sie , ze pani W. sama woli sobie wiązać jakoś koniec z końcem,a prawdziwą pomoc okazuja jej ludzie nie potrzebujacy rozgłosu w mediach.
Kto inny chciał zorganizować zbiórkę posłań, misek i innych rzeczy. Niestety, nikt z nich nie dostał odpowiedzi - to niech zorganizuja zbiórkę, zbiora i jej to przywiozą, napewno nie odrzuci. Ale w polsce to zawsze wyglada tak, ze zanim cos ktos zrobi, potrzebne sa tony papierków, zaproszeń, odpowiedzi na te zaproszenia, sprawozdań, i oczywiscie relacja w powiatowej gazetce samorzadowej pt;"Bylismy, dalismy, jacy jesteśmy MY wspaniali - prosimy o brawa".
Przecież to robią dla zwierzat, a nhie dla pani V V, ani dla siebie.
Abakus ma racje, troche sie przeliczyła z iloscią zwierząt - ale jaka ona jest to kazdy wie, poprostu szalona kobieta, niepowtarzalna, ale mi sie podoba!!!