Witam wszystkich ponownie serdecznie
. Dziękuje wam za rady - chyba pomogły. Albo ...... Pyziula (coś nowego do niej przylgnęło, bo je i tyje jak oszlała
), przeczytała wasze odpowiedzi (zwykle jak siedzę przy komputerze i piszę to siedzi koło mnie i jest "zazdrosna" o klawiaturę, bije mnie łapą i chce żeby ją głaskać
)i zaczęła pić wodę na wszystkie możliwe sposoby
. Po pierwsze pije rozwodnione mleko , a na początku kręciła na nie noskiem, chyba nie ten smak
. Po drugie, zaczęła pić wodę z talerzyka na parapecie ( w końcu spędza tam 3/4 swojego czasu
), a po trzecie próbowała pić wodę z toalety, ale chyba nie spodobał się jej ton mojego głosu "delikatnie perswadującego" jej, że to niezbyt dobre
. Wpadła więc na pomysł wejścia do wanny, ale chyba jej sie to nie spodobało. Siada więc teraz na wannie i przeraźliewie miauczy ( sąsiedzi myślą pewnie wtedy , że ją katuję
), do momentu, aż ktoś przyjdzie i odkręci prysznic. Ale żeby tylko odkręcić, gdzie tam. Trzeba go obrócić do góry nogami, żeby woda nie psikała na nią, a ona wtedy sobie ją spokojnie liże
. Tak więc jeszcze raz dziękuję za porady, chyba wszystkie odniosły wymagany skutek, a i moje kocię wykazało się własną inwencją
. Pozdrowienia ode mnie i od Pyziulki, która właśnie przypomina, że tu jest
.