Czyli, skoro istnieją rzeźne, okrutne miejsca kaźni zwierząt hodowlanych, nie należy przejmować się cierpieniem psa, pozostawionego na kilka godzin w upale przez wielce świątobliwego obywatela? Taka "dobra dusza" (wg własnych słów pana Kuryły) i taki bezmyślny i bezduszny postępek... Suczka "nie jego", choć sam na fejsie deklarował, że zostanie u niego na zawsze, w dodatku dopuścił do ciąży starej psiny... Najpierw przygarnia, potem rozmnaża i odstawia jak pod punkt skupu butelek... Zamknięte, to postawić pod bramą i już można pielgrzymować z Bogiem na ustach...
Czy rzeźnie są, czy ich nie ma, czy się z ich działalności korzysta, czy nie, nic nie zmienia faktu, że pan Kuryło postąpił bezdusznie. Dlatego zasłużył na krytykę. Niedorzecznością jest bagatelizowanie mniejszego zła istnieniem większego. Można powiedzieć, że przyzwalanie na mniej drastyczne postępki wobec zwierząt może zaowocować coraz większą obojętnością na ich los. Co tam pies pod schroniskiem, co tam krowa w rzeźni...