To zycze powodzenia...
Ja mialam troszke inna sytuacje- jak mialam 12 lat, czyli jakies 3 lata temu, zaczelam jezdzic konno. Bylo bardzo fajnie, jezdzilam razem z kolezanka, 2 razy w tygodniu... na poczatku jezdzilysmy w takim malym koleczku (ehh sorka za moje slownictwo, ale juz mi to z glowy poulatywalo
) Po kilku lekcjach jezdzilysmy juz na "duzym kolku" (
ehh to moje slownictwo). Niestety, inteligentna instruktorka wziela nas z grupa zaawansowana ("no bo nie miala dla nas grupy"). My we dwie mialysmy kłusowac sobie, na przemian ze stepem. Reszta zaczela galopowac, no a ze ja akurat nie jechalam na spokojnym koniu, to moj tez zaczal galopowac. No a ja, po 5 godzinach jazdy konnej, nie wiedzialam co robic. No i stalo sie, spadlam. Lokiec sobie rozbilam, ale w sumie sie nie przejelam. Potem pojechalam do szpitala, bo podejrzewali zlamanie. A ze w koncu orzekli, ze to tylko mocne potluczenie, to zapisalam sie na półkolonie konne
(stadnina pa-ta-taj w kaniach blisko wawy) No i bylo fajnie..
Jezdzilismy w teren, wogole podobalo mi sie to...
Ale ja niestety nie moge jezdzic konno
to jest zabojcze dla moejgo kregoslupa. Lekarz kategorycznie zabronil. A ze chce dozyc starosci w jako-takim stanie, MUSIALAM zrezygnowac
Uwielbiam koniki, i gdy tylko widze kogos zasuwajacego w lesie, czy na lace, na koniu, to az mnie skreca zeby znow zaczac jezdzic. Ale i tak juz mam klopoty z kregoslupem, mimo mlodego wieku
-------------
To tak troszku nie na temat moze, sorka