A ja mieszkam we Wrocławiu, ale nie chodzę ani do KFC, ani do McDonalda. W ogóle coraz rzadziej kupuję mięso i wędliny, po tych wszystkich okropnościach, jakich się naoglądałam, wolę zrezygnować. Największym mięsożercą u nas jest pies, przez niego muszę chodzić do mięsnego... Patrzę na towar i mi się przypomina...