Mój zwierzak, koszatniczka, Wiórek był szkolnym zwierzakiem! Oto Jego historia: (kopiuję to, co już kiedyś napisałam... )
Mój Wióreczek ma swoją historie... Może niezbyt przyjemna, ale skończyła się happy endem, więc chyba nie jest tak źle...
Wiórek był szkolnym zwierzaczkiem. No i jak to szkolne zwieraczki, musiał znosic duzo: od hałasu na lekacjach po.... głodzenie! Tak sie stało, że zosatł przez kogoś przyniesiony i zostawiony na pastwe losu. Nie był karmiony przez długi zapewne okres czasu, bo chomik (o którym ktoś także zapomnial...) z klatki obok zdechł;( POmińmy fakt, ze od czasu do czasu dostal od kogoś kawałek jabłka(!) lub stary ołowek. Biedaczek probował się ratować, chicał uciec... pare razy wyszedł poza klake, ale jak go łapali, to nie patrzeli za co... urwali mu ogonek !
Wkrótce o losie Wiórka dowiedziały się moje kolezanki i zaopiekowały sie tym biedactwem. Teraz miał chociaż co jeść.... Na dłuzsze weekendy miał gdzie też miszkać...
NIestety odkryły też jego wady (czy takie zwierze może mieć wady???). Po nocach gryzł pręty klatki, robiac przy tym niesamowity hałas, zupełnie jakby grał na jakimś instrumencie. Tylko wierzcie, to nie bylo mile dla ucha, szczegolnie podczas snu.
Przyszedł majowy weeken. Obie mje koleżanki wyjżdżały, więc nie mial kto wziąc Wiórka. Jak się o tym dowiedziałam, to zaproponowałam ze ja go do siebie wezme:) I teraz nie żałuje tej decyzji... W koncu okazało sie, że nuaczycie nie chca spowrotem Wiórka, i byłoby fajnie gdby u mnie został na zawsze. Mimo nocnych szalenstw Wiórka(którym juz zapobiegłam) nie posiadałm się z radści, gdyz strasznie Wiórka pokochałam. A powód jego nocnych harców? Nie miał gdzie ścierac zabków - męczył sie i z bolu gryzl pręty. Wstawiłam mu patyczek do gryznienia i po kłopocie.
Teraz Wiórek jest szczęsliwy i oswojony. aha, zy wspominałam jeszcze, że w szkole strasznie zdziaczał? Chyba nie, ale to jasne... Poswiecam mu duzo czasu...
No i nie mówiąłm, że historia z happy endem? O Wiórku mogłabym opowiadac jeszcze godzinami, ale chyba juz dosc na dzis napisalam:)
Dziś Wiórka już nie ma...
Był ze mną rok, ale w skutek nieprawidłowej diety nie miał większych szans na długie życie... Jednak pociesza mnie fakt, że chociaż rok Jego życia był rokiem udanym