Zwierzęta > Końskie Lukrusy

wasze pierwsze kroki w jeździectwie

(1/41) > >>

Acherin:
Ja ucząc się jeździć konno, po 7 godzinach nauczyłam się dobrze anglezowac w kłusie. Przy galopie konik wierzgnął i spadłam.

Nanami:
Ja na pierwszej lekcji zostałam puszczona sama, za drugim koniem i po paru minutach zaczełam sie kłusu uczyć. Nastepnego dnia chcąc nie chcąc musiałam go jako tako opanowac, bo puscili nas w zastepie do lasku na koło. Galopu uczyam sie pare miesiecy potem, na koniu, którego strasznie trudno pchnac do galopu i to z ekstraszybkiego kłusa, ale ponoc bardzo dobrze jak na pierwszy raz galopowałam.

Labradorka:
Moja pierwsza lekcja trwała pół godziny i była na lonży na lonżowniku, przy młynku zaliczyłam pierwszą glebę bo zsunęłam się z siodła :P Ćwiczyłam anglezowanie w stępie a potem trochę kłusa. Później na tej samej lekcji puścili mnie bez lonży i tylko stępowałam wokół. Potem było jeszce 3-4 lonże półgodzinne...  Później już ciągle na takiej wielkiej ujeżdżalni... W nowej stadninie po 3-4 jazdach już zaczęłam galopować... Nie podobało mi się to zabardzo, ale teraz jak się przełamałam jest git ;) I już troszkę zaczęłam skakać z kłusa jak na razie.

Nanami:
Ja jezdze rok i jestem na etapie nauki skakania z kłusa i z galopu tez juz skakałam :)

Labradorka:
A ja hmm ok. 9-10 miesiecy [licząc miesiące tylko te, w których jeździłam, bo tak odkąd wogóle zaczynałam to ponad rok :)].

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona