Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukanie zaawansowane  

Aktualności:

Strony: [1]   Do dołu

Autor Wątek: Opowiadanie o Wigilii- wprowadźcie się w świąteczny nastrój  (Przeczytany 2193 razy)

0 Użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

vioaoiv

  • *
  • Wiadomości: 9883
    • WWW
Sorkisz ze nie w ff ale tu wiecej ludzi zaglada ;) No wiec chcialabym Wam przedstawic moje male opowiadanie o Wilgilii. Mam nadzieje ze komus sie bedzie chcialo to przeczytac..dlugie mi trochu wyszlo:/

Obudziłam się rano, około dziesiątej. Było dość ciepło, ale padał śnieg. "Och, dziś Wigilia!" pomyślałam. Ta myśl ogrzała mnie jeszcze bardziej i wstałam szybciutko z łóżka. Umyłam się i ubrałam, a potem zeszłam na dół. Już od schodów czułam te zapachy i bezbłędnie je odgadywałam- tak, to pierogi..barszcz! Mniam, sernik.. Ryba po grecku.. Przez to swoje rozmarzanie się potknęłam się o jednego z kotów- Felisa.
-Felisie kitekatusie!- zawołałam do niego pieszczotliwie, a on mrauknął i położył się na schodach.
W kuchni mama, ciocia i babcia robiły różne pyszności- mama lepiła pierogi, babcia gotowała barszcz, a ciocia robiła swą specjalność- rybę po grecku.
-Cześć, ale Was czuć w całym domu- zawołał zaspany tata od progu kuchni- Oo,mniam- rozejrzał się po kuchni i mlasknął.
-Joł men- powiedział do mnie, na co odpowiedziałam:
-Men, chodź pakować prezenty wreszcie.
-Aaa, no tak, faktycznie, patrz, skleroza- odrzekł i poszliśmy do pokoju na górze.
Pod szafą leżała góra prezentów. Zaczęliśmy je pakować i podpisywać.
-Ooo, co to?- zapytał tata patrząc w stronę ogromnego pudła.
-Nie zaglądaj!- roześmiałam się.
Po pół godzinie pakowania prezentów, podpisywania ich i odganiania taty spod owego ogromnego pudła zeszliśmy na dół. W kuchni siedziała już cała rodzina- babcia, ciocia Agnieszka, mama i ciocia Jola robiły nadal pyszności, wujek Bogdan i wujek Zbyszek siedzieli przy stole i oglądali magazyn samochodowy, a dwoje kuzynów- 7letni Bobiś i 17letni Filip rozmawiali o prezentach. Tata dołączył do braci, Zbyszka i Bogdana, a ja wyszłam na dwór, do kotów i psów babci.
Od progu przywitały mnie koty: Bala, Barni i Rysia, a także Wiktor kuzynek który przyjechał tu na święta, i psy: podwórkowy "wyżeł z kanapą"- Wezyrek, i łańcuchowy Reksio. Poszłam do Reksia i porzucałam mu kilka minut patyki, potem pobawiłam się trochę z Wezyrkiem, następnie wygłaskałam wszystkie koty po kolei.
Wróciłam zmarznięta do domu. "Jejku, dopiero 12!" pomyślałam. Pomogłam mamie lepić pierogi (ile ich było!). Trochę mi było, prawdę mówiąc, nudno. Nagle do kuchni wpadł Filip z Bobisiem:
-Wiktor, idziesz z nami nad jezioro?
-Mogę iść- odparłam.
Ubraliśmy się w kilka warstw i poszliśmy, razem z Wezyrkiem. Było przyjemniutko, gdy tarzaliśmy się po śniegu wszyscy troje. Rzucaliśmy się śnieżkami, a gdy Filip rzucił mnie tak, że śnieżka wpadła mi pod kurtkę i krzyknęłam, to Wezyr zaczął warczeć i szczekać na mojego starszego kuzyna.
-Wez, wyluzuj- odrzekłam do Wezyrka, zdziwiona.
-Wezyr broni swojej księżniczki- zaśmiał się Bobiś
-Taa, dzięki Bobecki, uważasz że jestem podobna do tej kanapy?- zażartowałam, ale gdy spostrzegłam że Wezyrek posmutniał, przytuliłam go i pogłaskałam.
-Wezyrku, żartowałam!
Pies zaczął machać ogonem. Poszliśmy dalej. Kiedy doszliśmy nad jezioro, Wezyr nam gdzieś zniknął.
-Filip, gdzie jest pies?- spytałam przerażona.
-Nie mam pojęcia..- odparł.
Zaczęliśmy wołać i szukać Wezyra. Po 10 minutach usłyszeliśmy szczekanie zza krzaków. Pobiegliśmy tam czym prędzej.
Pod krzakiem siedział Wezyr i patrzył na nas błagalnie. Nie wiedzieliśmy o co chodzi.
-Patrz, Wiki, tam coś jest!- krzyknął Bobiś.
-Jejku, faktycznie!- odkrzyknęłam i rzuciłam się w stronę psa. Koło niego siedział malutki, trzęsący się kotek.
Niewiele myśląc, wzięłam go pod kurtkę i zaniosłam do domu.
-Mamo..będziemy mogli go zatrzymac, prawda?
-Słucham? Nie zapominaj, że mamy już trochę tych zwierząt!
-Mamo, ale zobacz: zostawimy go?
mama spojrzała na małą, zmarzniętą kulkę
-Oczywiście że nie..-odparła
Pobiegłam wesoła na górę. Zrobiłam kotkowi posłanie pod kaloryferem i przyniosłam mleczka. Gdy wróciłam do pokoju, puchatą kuleczkę otoczyły kołem moje pociechy: pies-Mona, i "gang" kotów- Miśka, Mortycja i Felis, a także dwie fretki- Pumeks i Farelka. Wszystkie były bardzo zainteresowane nowym przybyszem. Obwąchiwały go wszystkie po kolei.
-Mona!- zawołałam psa. A za psem przybiegł, jak zwykle, wianuszek kotów. Wszystkie futrzaki zaprowadziłam do kuchni. Frety zostawiłam w spokoju.
Poszłam znów do kociamberka. Siedział roztrzęsiony. Przytuliłam go, a on zaczął mruczeć. Uspokoił się, po czym zasnął w pozycji małego samolota. Położyłam go delikatnie na jego posłanku. Patrzyłam sobie tak na niego, dopóki frety nie wskoczyły na szafę i zwaliły wazon.
-Pumeks! Farelka!- krzyknęłam na nie.
Pumeks zrobił minę aniołka, a Farelka zeskoczyła z szafy i zaczęła łasić się o moje nogi.
-Wariaci jesteście..- podsumowałam zwierzaki, po czym wzięłam po jednym pod pachę i zeszłam na dół. W kuchni freciszonki przywitały się ze wszystkimi i dobrały się do kociej miski. Za to koty w tym czasie smacznie spały, oprócz Felisa, który jak zwykle pilnował Pumeksa i Farelkę, żeby zbytnio nie nabroiły. Jeśli jednak już to zrobiły, dostawały „z plaskacza” od Fela (oczywiście tylko Pumeks, bo wszak nie wypada bić dam, nawet jeśli wydzielają, hm.. specyficzny.. zapach).
Spojrzałam na zegarek. Czternasta. Jeszcze ze trzy godziny do kolacji. Zanudzę się. Poszłam na górę do kociaczka. Wyglądał całkiem nieźle- kiedy weszłam, robił „przemeblowanie” swojego posłanka.
-Te, kić, coś nie pasi? – zaśmiałam się do niego.
Spojrzał na mnie wzrokiem pod tytułem „No-czego-ty-chcesz?!”. Roześmiałam się jeszcze bardziej, i wyjmując mu z pyszczka kawałek koca, pogłaskałam go po główce.
„Jest słodki”- pomyślałam-„Mam nadzieję, że uda mi się go zatrzymać u siebie..”
-Wiiiiiikaaaaa!- usłyszałam wołanie z kuchni. Zbiegłam na dół. W kuchni stała ciocia, patrzyła się na stół. A na stole.. Pumeks i Farelka jadły kluski z makiem.
-Futra!!!- zawołałam z wściekłością- Co wy najlepszego robicie?!
Owe futra zbiegły ze stołu rozpryskując resztę klusek, i schowały się pod stołem.
-Pumeksss!- złość się we mnie gotowała- Farelkaaa!
I znów powtórzyło się to samo: Pumeks z miną aniołka, a Farelka za nim. Wzięłam obu złoczyńców pod pachę i poszłam na górę. Zbliżałam się do pokoju, gdy nagle...
-Kto zostawił drzwi otwarte?!?!?!- wrzasnęłam na cały dom
Akurat przechodził wujek Bogdan.
-Pewnie ty..- odparł spokojnie.
Wbiegłam do pokoju. Jak przypuszczałam: kota nie ma. Zostawiłam frety na kanapie i zamknęłam drzwi.
-Kici, kici..- nawoływałam kota. Przybiegły po kolei: Felis, Miśka, Mortycja.
-Filiiip.. –zawołałam kuzyna. Zjawił się od razu.
-Co jest?- spytał.
-Kota nie ma..Ktoś zostawił drzwi otwarte..
-Ups..
-Noo, ups! Kici, kici..
-Wika, coś ty, skąd podwórkowe kocię może znać zwrot “kici kici” ?
Szukaliśmy kota godzinę. Nigdzie nie było go widać. Przed moimi oczami malowały się najgorsze wizje: wyszedł na dwór i Reks go zagryzł. Uciekł. Zgubił się.
Przedstawiłam je kuzynowi.
-Boże, co teraz będzie..- żaliłam się- Jeśli się zgubił? Utopił? Powiesił?
-Co ty pleciesz?- Filip parsknął śmiechem- Zresztą, masz rację, na pewno się powiesił. Na szubienicy zbudowanej specjalnie do tego celu.
-Czepiasz się.. Jeśli coś mu się stanie?!
Wróciłam do pokoju, żeby zobaczyć, czy fretki zdemolowały już cały pokój, czy tylko połowę. I o dziwo- siedziały na kanapie. W ich przypadku to nie był częsty widok. Zbliżyłam się do nich, bo myślałam, że może coś się stało.
Pogłaskałam Pumeksa. Zaraz, zaraz. To futerko było jakieś nie takie. Wróciłam. Dotknęłam. I mimowolnie podniosłam do góry.. kota.
-KOT!- zawołałam.
-No widzisz, mówiłem- odparł mój starszy kuzyn.
-Miaaau!- rozległo się.
-Ale może byś go jednak puściła- delikatnie zaproponował Filip, patrząc na wijącego się w mych objęciach kociaka.
-Ach, dobrze, dobrze- zwolniłam kota z uścisku.- Jejku, jak się cieszę.. Bałam się, że się nie znajdzie!
-Trzeba go teraz pilnować- odparł chłopak.
-Twoje szczury też- właśnie mijała nas ciocia. Jej głos nie był zbyt przyjemny.
-Ciociu, przepraszam.. Zrobię nowe kluski.
Po czym zeszłam do kuchni i zabrałam się do spełniania obietnicy. Oczywiście przedtem zamknęłam drzwi.
Kiedy skończyłam robić kluseczki (podczas produkcji połowę zjadłam), była 16. Babcia, obie ciocie i mama już zaczynały nakrywać do stołu, w czym pomagał im młodszy z kuzynów, Bobiś, a po niedługiej chwili również ja.
Do kuchni wszedł tata.
-Wiki, chodź, musimy znieść prezenty. Zawołaj Bobisia na górę.
Gdy po dziesięciu minutach zeszliśmy, pod choinką była już góra prezentów.
-Przecież wiem że prezenty przynoszą rodzice..- młodszy kuzyn był zdegustowany, gdy zobaczył jak rodzice zachwycają się paczkami i chwaląc świętego Mikołaja.
Usiedliśmy do stoły około 17. Stół był suto nakryty. Nie mogłam się doczekać, kiedy zaczniemy jeść. Przed ucztą dzieliliśmy się opłatkiem. Gdy podzieliłam się z ludźmi, wzięłam kawałek opłatka, i dałam kolejno od najstarszego do najmłodszego: Felisowi, Misi, Monie, Mortycji. Później poszłam na górę i poczęstowałam Pumeksa, Farelkę i kociaczka. Następnie poszłam do Wezyra i Reksa, Bali, Rysi i Barniego.
Po obfitej kolacji, która była bardzo, ale to bardzo przyjemna, zaczęliśmy odpakowywać prezenty, przedtem jednak zwołałam wszystkie swoje zwierzaki, a także psa i koty babci. Każdy dostał coś ładnego. Moja mama dostała ogromny ręcznik, tata kurtkę, babcia i trzy (bo jedna dojechała przed kolacją) ciocie- zestawy kosmetyków, wujkowie dezodoranty męskie... Ja dostałam spodnie, buty, kalendarz z kotami, płytę CD i książkę o kotach. Później rozpakowałam prezenty dla zwierzaków- psiaki dostały psie smakołyki, koty po zabawce, fretki- fretkową zabawkę, którą od razu się zajęły. Poszłam także do Reksia, który dostał dwie wielkie kości- próbowałam mu choć trochę wynagrodzić to, że mieszkać musi przy budzie.
Reszta dnia, a może wieczora, minęła w mgnieniu oka. Niestety, moja menażeria nic mi nie powiedziała. Za to mama pozwoliła mi zatrzymać kociaka. Nazwałam go Nugat.
Od tej pory ja, Mona, Miśka, Mortycja, Felis, Nugat, Pumeks i Farelka razem przeżywamy różne chwile- dobre i złe. Lecz z nimi zawsze jest weselej. Najbardziej w Święta.
Czemu Wigilia, najpiękniejszy dzień w roku, jest tak rzadko..
Zapisane

olc!a

  • Gość
:wink: fajne opowiadanko :wink: nie ma to jak lekka lektura na wieczór ;)
Zapisane

vioaoiv

  • *
  • Wiadomości: 9883
    • WWW
Cytat: basieq
Wiktoria, to jest świetne~!!!! wypas, podoba mi się-?> to chyba historia z życia wzięta, skoro jest bobś-ten o strony internetpowej!?


Nio, akurat imiona sa prawdziwe, z mojej rodziny ;)

olc!a- he, he...wieczór?? :lol:
Zapisane

Forum Zwierzaki

AgaŚ

  • Gość
Wiktoria ladnie piszesz.... fakt nie chcialo mi sie do konca czytac, ale bardzo mi sie podoba  :wink: Zapamietajcie sobie wiktorie - moze za kilka lat uslyszycie o niej jak o tej co Harrego Pottera napisała :P A wtedy bedzie JA JĄ ZNAM JA JĄ ZNAM :p
Zapisane

Panterka ;]

  • Gość
gratuluje bardzo milutkiego i fajnego opowiadanka Witorio! :)  :)
Zapisane

kareena

  • Gość
pod koniec dnia i tak przeniose do FF ;P
Zapisane

kasia

  • Gość
ładniutkie :)
No, no... to jak 'Wigilijna opowieść II" ??  :lol: (moge sie przyłączyć z moimi skromnymi umiejętnosciami  :D )
Zapisane

vioaoiv

  • *
  • Wiadomości: 9883
    • WWW
Cytat: Taraa
Wiktoria ladnie piszesz.... fakt nie chcialo mi sie do konca czytac, ale bardzo mi sie podoba  :wink: Zapamietajcie sobie wiktorie - moze za kilka lat uslyszycie o niej jak o tej co Harrego Pottera napisała :P A wtedy bedzie JA JĄ ZNAM JA JĄ ZNAM :p


Hyhyhyy autografy później ;)
Zapisane

Panterka ;]

  • Gość
hehe, ale z autografami nie zapomnij o mnie!! :)
Zapisane

Forum Zwierzaki

vitani

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 1390
  • najważniejsze jest niewidoczne dla oczu
Boże!! Na serio masz tam taki zwierzyniec? Czy to tylko chwyt reklamowy ? :lol::P
Zapisane
dokud se zpívá, ještě se neumřelo, hóhó

vioaoiv

  • *
  • Wiadomości: 9883
    • WWW
Opowiadanie o Wigilii- wprowadźcie się w świąteczny nastrój
« Odpowiedź #10 : 2003-12-23, 20:56 »
Uch, chciałabym :) ale mam tylko te zwierzaki ktore mam w podpisie- kota, zolwia, rybki i choma (pies, 4 koty i 2 frety to moje wielkie marzenie)
Zapisane

Zuzika

  • Gość
Opowiadanie o Wigilii- wprowadźcie się w świąteczny nastrój
« Odpowiedź #11 : 2003-12-25, 16:51 »
Jakoś szybko nawet przeczytałam choć takie długaśne... Bardzo fajne, wczoraj była Wigilia a przez to opowiadanie nie moge się doczekać nastepnej... Super piszesz Wiktoria i pisz dalej coś fajnego :wink:
Zapisane

Panterka ;]

  • Gość
Opowiadanie o Wigilii- wprowadźcie się w świąteczny nastrój
« Odpowiedź #12 : 2003-12-25, 17:03 »
zgadzam sie, zgadazm sie  :)
Zapisane

vioaoiv

  • *
  • Wiadomości: 9883
    • WWW
Opowiadanie o Wigilii- wprowadźcie się w świąteczny nastrój
« Odpowiedź #13 : 2003-12-26, 14:57 »
Oj dzieki dzieki :) Mam teraz czas natchniecia ale nie wiem co dokladnie pisac.. Jak mi dają jakis konkretny temat np w szkole to pisze.. (zawsze o zwierzakach :wink: ).. Wiec nie wiem, podpowiedzcie mi jakiegos temacika :P :P :P
Zapisane

Panterka ;]

  • Gość
Opowiadanie o Wigilii- wprowadźcie się w świąteczny nastrój
« Odpowiedź #14 : 2003-12-26, 17:23 »
hmm, sama nie wiem :?: chyba muszisz wymyslec sama
Zapisane

Forum Zwierzaki

vitani

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 1390
  • najważniejsze jest niewidoczne dla oczu
Opowiadanie o Wigilii- wprowadźcie się w świąteczny nastrój
« Odpowiedź #15 : 2003-12-26, 18:55 »
może ... LATAJĄCE FRETKI:Przebudzenie... hiehie.... też czasem tak mam, że mam natchnienie, ale zupełnie nie wiem o czym pisać..
Zapisane
dokud se zpívá, ještě se neumřelo, hóhó
Strony: [1]   Do góry
 

Strona wygenerowana w 0.076 sekund z 26 zapytaniami.